Otwórz menu główne

Trynt i Fiord/Fiord - rozszerzenie

Wersja z dnia 14:29, 17 cze 2024 autorstwa Silber24 (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Informacje ogólne
Informacje szczegółowe
Fiord - rozszerzenie
Profesje


"Ej, te papiery wyglądają na istotne..."

Znajdujące się tu informacje są swoistym rozszerzeniem wiedzy i nie są niezbędne do wejścia w świat gry. Jeśli zamierzasz jednak grać tą nacją, warto je sobie przyswoić, by uniknąć ewentualnych błędów, niedopowiedzeń lub niezręcznych sytuacji.

Spis treści

Społeczeństwo

W przeciwieństwie do innych Państw Północy Fiord nigdy nie przeszedł zjednoczenia, nie istnieje zatem żadna forma władzy zwierzchniej, a przynajmniej tak było do czasów unii z Tryntem, lecz nawet teraz władza księcia Brynjolfa opiera się na umowach z indywidualnym jarlami. Ziemie Fiordu są zatem podzielone między niezliczonych jarlów, z których część włada jedną li osadą, inni zaś mają pod sobą miasta i liczne wsie.

Jednak niezależnie od osady i rządzącego jarla Fiordyjczyków łączy wspólna kultura i jeden kształt społeczeństwa. Zdecydowana większość ludzi Fiordu stanowi stratę zwaną Karlami, lub po prostu ludźmi wolnymi. Większość z nich zajmuje się uprawą ziemi, wypasem trzody lub rybołówstwem. Zimne, często nieurodzajne ziemie Fiordu wymagają wiele pracy i wielu rąk by wykarmić nawet małą rodzinę, a zatem nawet wielu mieszkańców miast zajmuje się uprawą okalających ziem. Pozostali karle oddają się rzemiosłu, szkutnictwu i innym koniecznym pracom. Wszyscy karl powyżej piętnastu wiosen, niezależnie od płci posiadają prawo głosu na thingu oraz mogą ubiegać się o uczestnictwo w wyprawach, mogą też zawierać związki małżeńskie.

Zapytać zatem można skąd biorą się owi owiani złą sławą fiordyjscy łupieżcy. Otóż ci dzicy, nieustępliwi wojownicy z legend to nikt inny jak wspomniani wyżej rolnicy, czy rzemieślnicy. Większość Fiordyjczyków, jeśli nie wszyscy, uczą się takiego czy innego rodzaju walki, nie tylko by wyruszyć na wyprawę, ale także by bronić swojej własnej osady. Nie oznacza to jednak, że byle kto może zająć miejsce na okręcie. Wyruszenie na wyprawę wymaga wielu lat treningu u boku innych hirdmanów, nauki morskiego rzemiosła oraz zgromadzenia własnego rynsztunku lub wykupienie go od jarla. W ten sposób karl może wstać się hirdmanem, drużynnikiem jarla. Choć nie oznacza to porzucenia zupełnie życia na roli, czy w warsztacie hirdmani są nieco bliżej zawodowych armii południa. To ich w pierwszej kolejności powołuje jarl, to oni mają zagwarantowane miejsca na okrętach, a zatem także i łupy wojenne, jedno z ważniejszych źródeł przychodów na Fiordzie. Pozycja ta nie wiążę się jednak z dodatkowymi przywilejami, głos hirdmana na thingu liczy się tak samo jak innych ludzi wolnych.

Część Fiordyjczyków porzuca jednak całkowicie swoje agrarne życie oddają się tylko i wyłącznie wojnie. Tacy ludzie zwani są huskarlami i stanowią najbliższy odpowiednik armii zawodowej jaki istnieje na Fiordzie. Huskarle służą jako gwardia przyboczna swego jarla, jego najbardziej doświadczeni i najlepsi wojownicy spędzający swoje życia na doskonaleniu się w walce. Ci elitarni żołnierze dowodzą często oddziałami hirdmanów, czy stanowią styrsmanów, kapitanów okrętów, odpowiedzialni są też często za szkolenie młodych wojowników. Szczególną czcią otacza się berserkerów, huscarli w boju noszących płaszcze z niedźwiedziej skóry, którzy za pomocą magii i alchemii wprowadzają się w szał bitewni pozwalający im ignorować strach i ból. Furii tych potwornych wojowników dorównać mogą jedynie dzicy Orkowie z gór, zaś wielu berserków stanowi osobistych czempionów jarlów.

Pora zatem przejść do samych władców Fiordu. W przeciwieństwie do Tryntu, fiordyjcy jarlowie to przede wszystkim możnowładcy władający bezpośrednio, choć nie absolutnie swoimi ziemiami. Jarlowie stanowią prawa, rozsądzają spory, dzielą wojenne łupy, dowodzą hirdem i okrętami, pełnią zatem zarówno władzę w czasach wojny jak pokoju. Władza jarlów zawsze dotyczy tylko i wyłącznie ich własnych ziem, pewien wyjątek stanowi Jarl Ynneyar, największego i najpotężniejszego miasta Fiordu, stanowiącego jego nieformalną stolicę. Ów jarl ma prawo wezwać wszystkich innych jarlów i ich hirdy pod swój sztandar by bronić Fiordu przed najazdem. W przypadku takiej wojny Jarl Ynnear stanowi zwierzchnika sił zbrojnych, jest to zatem niezwykle prestiżowe stanowisko, lecz zajęcie go wymaga wyrzeczenia się swojego poprzedniego hirdu. Sam Jarl Ynnear wybierany jest podczas Althingu, zebrania wszystkich jarlów odbywającego się stolicy Fiordu po śmierci poprzedniego władcy.

Sposoby obierania poszczególnych jarlów różnią się z osady na osadę. W większości przypadków są wybierani po śmierci swego poprzednika poprzez głosowanie na althingu, wiecu na którym stawienie się jest obowiązkiem każdego wolnego człowieka. W mniej licznych przypadkach tytuł jest dziedziczny, a czasem można go zdobyć go poprzez serię prób, czy nawet objawienie zesłane wiedźmom. Nie ważne jednak jaka jest metoda kluczem do władzy jarla jest poparcie ludzi wolnych. Bez niego żaden jarl, nie ważne jak obrany nie może władać. Tak samo stanowienie praw i podejmowanie decyzji często może zostać podważone przez thing, lub inne wpływowe osoby jak kapłanów i wiedźmy.

Ci ostatni stanowią nieodzowną część społeczeństwa. Ludzie Fiordu są zabobonni, przesądni i nieraz bojaźliwi wobec magii, ich kraina pełna jest bestii i dziwów, zaś morskie głębiny skrywają niezliczone tajemnice. Stąd Fiordyjczycy wielkim szacunkiem darzą wiedźmy zwane völva. Wiedza tajemna na Fiordzie jest tradycyjnie zajęciem żeńskim, uprawianym przez liczne sabaty czarownic, te mądre kobiety zajmują się wróżeniem, nakładaniem i zdejmowaniem klątw oraz zielarstwem i medycyną. Tak wielki szacunek otacza völvy iż mówi się, że żadna z nich nie musi nosić broni, gdyż nikt na nią nie podniesie ręki, ni martwić się schronieniem i strawą, gdyż nikt nie poważy się im odmówić. Wielu jarlów przybywa do tych tajemniczych wiedźm po wróżby i porady, tak w pokoju jak w wojnie, a ich słowo może mieć wielki wpływ na życie danej społeczności.

Podobnie wielkim szacunkiem darzy się kapłanów. Fiordyjczycy zawsze byli gorliwymi wyznawcami i choć pojawienie się Opiekunów zostało przyjęte z pewną niechęcią, gdyż w oczywisty sposób kiedyś było lepiej, to po kilkudziesięciu latach kult na dobre zagościł w sercach miejscowych. Próżno tu jednak szukać wpływów głównej świątyni w Akwirgranie, bowiem wiara na Fiordzie pochodzi bardziej bezpośrednio od Qa i funkcjonuje niezależnie od większej struktury. Fiordyjczycy oczywiście czczą należycie wszystkich bogów, jednak nie ma co ukrywać, że prym w kulcie wiodą Modwit, Velea oraz Meris. Modwit jest bogiem wojny, która stanowi ważny element społeczeństwa, Velea to pani śmierci, a tej nie brakuje na niegościnnej, mroźnej północy, co więcej kult przodków ma długie tradycje. Velea postrzegana jest także jako bogini osobistej chwały, jak niegdyś Styrwit, co wzmacnia jej kult. Wreszcie Meris, pani morza w oczywisty sposób gości w sercach ludu żeglarzy. Pozostali bogowie nadal czczeni są w zależności od okazji, Iureusa wzywa się przed thingami, Gabonę podczas zasiewów i żniw, Avgrunn błaga się o wybaczenie, gdy góry zaczynają warczeć złością, imię Wajana gości w kuźniach itd.

Pośród wszystkich tych kultów i wierzeń nie zabrakło też miejsca dla Matki Natury, jednak jej kult jest raczej słaby na Fiordzie, co wynika z nieurodzajności ziem, oraz z faktu, że w całej krainie są ledwie trzy duże koweny, Sosny, Klonu i Świerku. Druidzi są zatem rzadkim widokiem, jednak ich pojawienie się na ceremoniach, zwłaszcza podczas żniw, postrzegane jest jako szczęśliwa wróżba. Podobnie nieliczni są na Fiordzie magowie akademiccy, co wynika z faktu, że pobranie nauk wymaga od adeptów podróży do innych krajów, najczęściej do Askaronu w Tryncie, historycznie także Birki w Liryzji. Nie zmienia to faktu, że większość jarlów stara się mieć przynajmniej jednego nadwornego czarodzieja. Najczęściej spotykanymi magami na Fiordzie są Magowie Życia pracujący jako nadworni medycy. Prócz nich wielu jest także Magów Wody, zwykle obecnych w największych hirdach dla przyspieszenia żeglugi.

Prócz tych wszystkich warstw i rodzajów ludzi wolnych jest jeszcze jedna, najniższa lecz także liczna grupa społeczna, w końcu jaki jest sens nazywać się ludźmi wolnymi, jeśli nie ma tych pozbawionych tego przywileju. Ci niewolnicy zwani są thralami i stanowią podstawę wielu elementów gospodarki Fiordu. Posiadanie niewolników jest oznaką bogactwa i powodzenia, zaś ludzie postrzegani są jako jeden z najlepszych łupów wojennych, gdyż mogą pomóc w pracy na roli, w warsztacie, na budowie czy w doku.

Nie oznacza to jednak, że thrale są pozbawieni wszelkich praw. W przeciwieństwie do niewolnictwa ofirskiego, w fiordyjskim niewolnik zachowuje prawo do posiadania własnego, skromnego dobytku, jego dzieci nie są niewolnikami od urodzenia, a sama niewola jest zawsze czasowa, nawet w wypadku wzięcia niewolnego na wyprawie i najczęściej trwa dziesięć do dwudziestu lat. Thralem można też stać się w wyniku popełnienia przestępstwa, gdyż na Fiordzie niemal nie ma więzień. Przestępca często zatem staje się niewolnikiem poszkodowanego na określoną ilość lat. Najdłuższe kary mają miejsce w przypadku morderstwa, kiedy to zabójca staje się niewolnikiem poszkodowanej rodziny na nawet trzydzieści lat, gdyż musi w ich gospodarstwie odpracować szkody jakie wyrządził. We wszystkich powyższych przypadkach niedozwolone jest zabicie thrala i powinno się go przynajmniej znośnie traktować. Oczywiście to teoria, w praktyce, o ile niewolnik nie miał wpływowej rodziny, jego nagłe wpadnięcie pod pług nie będzie nikogo zbytnio interesować.

Niezależnie od tego jak zostało się thralem, podczas wzięcia w niewolę na lewym ramieniu zostaje wypalone znamię mówiące na jaki czas dana osoba została pozbawiona wolności. Znamię to jest rytualnie przecinane w trakcie ceremonii wyzwolenia za pomocą ostrza nasączonego w specjalnej miksturze pozostawiającej fioletowe przebarwienia pod skórą, jakie ciężko podrobić. Uwolniona osoba natychmiast odzyskuje pełnie przywilejów karla i może wrócić do swego poprzedniego życia, jeśli coś z niego pozostało, bowiem choć fiordyjskie niewolnictwo może się wydawać zaskakująco lekkie nie zmienia to faktu czym jest. Wielu thrali przeżywa prawdziwe piekło w trakcie swojego okresu niewoli, zaś długie lata ciężkiej pracy w wielu przypadków oznaczają śmierć przed wyzwoleniem. Nawet wtedy jeśli niewolny dożyje końca swojego wyroku, nieubłagany czas i warunki Fiordu mogą oznaczać, że z jego domu nic nie pozostało, lub że nie ma jak wrócić w swoje strony, jeśli został wzięty podczas wyprawy grabieżczej.

Fiordyjczycy są zatem ludem przeciwieństw, z jednej strony większość z nich wiedzie spokojne by zdawało się życie na roli, z drugiej strony ta sama większość porzuca motykę na rzecz topora by szukać dodatkowych środków do życia na grabieżczych wyprawach. Fiordyjczycy to znamienici kupcy, handlujący we wszystkich większych portach, a jednocześnie bezwzględni piraci i korsarze zawsze gotowi napaść statki handlowe konkurencji. Ludzie Fiordu cienią sobie swoją wolność i wiele spraw poddają głosowaniu całej społeczności lecz jednocześnie korzystają z licznych niewolników. Społeczność Fiordu jest zatem wciąż bardzo pierwotna, wiele jej tradycji wynika z konieczności przeżycia w trudnych warunkach, w nieurodzajnej krainie pełnej groźnych bestii i dzikiej magii, dowodem siły ludzi Fiordu jest fakt, że udało im się nie tylko trwać, lecz także prosperować, a jeśli wymaga to napadów na inne ludy i brania ludzi w niewolę...? Cóż, jak mówi stare, fiordyjskie powiedzenie, "jeśli dasz sobie odebrać swoje bogactwa, wolność, życie - znaczy, że nie chciałeś ich dość mocno".

Relacje z Krasnoludami

Krasnoludzkie państwo Kesham jest jednym z najważniejszych sąsiadów Fiordu, zaś obydwa ludy od wieków łączą pomyślne relacje, handel oraz wymiana kulturowa. Te relacje opierają się głównie o wielowiekową, honorową umowę dotyczącą żył metali biegnących pod Fiordem.

Wiadomym jest od dawna, że Fiord jest niezwykle bogaty w żelazo, jednak większość wielkich żył jest albo zbyt głęboko dla wydobycia, lub jest nazbyt zanieczyszczona innymi metalami, by było to opłacalne. To jest dla ludzi, krasnoludzcy mistrzowie górnictwa i metalurgii nie mają bowiem problemów ni z wydobyciem na odpowiednich głębokościach ni z oczyszczaniem urobku. Stąd wiele set lat temu jeden z pierwszych Jarlów Ynnear zawarł umowę z Tarynirem, radą rządzącą Kesham, na mocy owego paktu krasnoludy zyskały prawa do wydobycia tego co pod ziemią Fiordu, lecz w zmian zobowiązały się sprzedawać swą stal po niezwykle korzystnych cenach, oraz przy każdej zmianie Jarla Ynnear wyposażać jego hird w rynsztunek dla jednej dziesiątej jego wojowników.

Dzięki tej umowie najznamienitsi, lub po prostu najbogatsi z wojowników Fiordu mogą poszczycić się pancerzem i orężem jakiemu ciężko dorównać. W rzeczy samej, opowieści bardziej południowych ludów pełne są historii o fiordyjskich najeźdźcy uzbrojonych w „magiczną” broń lśniącą w Słońcu niby żywe srebro. Częściej niż rzadziej dana broń nie miała nic wspólnego z magią, za to wiele wspólnego z krasnoludzkimi kuźniami.

Kolejny związek między dwoma rasami powstał w zupełnie naturalny sposób, bez udziału traktów. Mianowicie Fiordyjczycy są głównymi pośrednikami handlowymi dla krasnoludów, które mają ograniczone możliwości dystrybucji swoich towarów innymi drogami. Fiordyjskie statki od dawien dawna transportują towary do i z Kesham, nawet mimo wzmagającego się handlu podziemnymi drogami niektóre dobra są po prostu zbyt ciężkie, a dostawy zbyt duże by przenosić je w szybki sposób za pomocą nóg, zaś szeroko zakrojony transport szynowy w podziemiach wciąż pozostaje kwestią ambitnych marzeń.

Ta ścisła i długotrwała relacja handlowa między dwoma ludami odbiła się też na kulturze Fiordu. Runy, magiczne pismo krasnoludów, zostało powszechnie zaadoptowane przez lud Fiordu i choć tajniki magii run nie są im znane, to pisma tego używa się powszechnie do wróżenia, lub do zapisywania najważniejszych rzeczy, jak edykty prawne, czy sagi wyryte w kamieniach. Istnieje bowiem przeświadczenie, iż to co zapisane runami trwać będzie wiecznie. Co więcej od czasu powrotu Wajana coraz częściej słyszy się plotki o Kowalach Run nie będącymi Ludem Kamienia, lecz właśnie fiordyjczykami. Czas pokaże czy kryje się za tym jakaś prawda. Nie zmienia to jednak faktu, że runy otacza moc przesądu i zabobonu, często wykorzystywana przez völvy, wiedźmy i prorokinie. Kolejnym z wpływów Dzieci Wajana może być powszechne występowanie plecionych linii w zdobnictwie, choć motyw ten obecny jest u wszystkich Ludów Fiordu, a więc także Tryntyjczyków i Liryzów, a zatem ciężko powiedzieć skąd się wziął. Silne podziały rodzinne, czasem nazywane klanowymi także mogą mieć swoje korzenie w kulturze Kesham. Wreszcie ostatnim elementem podobnym krasnoludom jest szacunek jakim Fiordyjczycy darzą Avgrunn, panią gór, boleśnie świadomi, że złość kapryśnej bogini może oznaczać morderczą lawinę.

Elementem, który jednak nie przyjął się na Fiordzie jest kilt, który nie występuje w garderobie mieszkańców Fiordu.

Relacje z Talsoi

Niemal każda saga śpiewana przez Fiordyjczyka prędzej czy później będzie zawierać mniejsze lub większe wspomnienie czy odwołanie do „tych cholernych elfów”, „morskich wiedźm”, albo bardziej z szacunkiem „córek wody”. Za każdym razem frazy dotyczą tego i samego ludu, Morskich Elfów Talsoi, z którymi Fiordyjczycy mają niemal równie długą historię co z krasnoludami, jednak znacznie mniej przyjazną.

Początki rywalizacji Fiordu z Talsoi giną w pomroce dziejów, zwłaszcza, że obydwa ludy dzielą znacznie więcej tradycji niż mogłoby się wydawać. Sztuka szkutnicza Fiordu, ich metody walki, upodobanie do szybkich i zwrotnych okrętów, zaawansowane metody nawigacyjne i głęboki szacunek do morza oraz jego mieszańców, wszystkie elementy pozornie zbliżają Fiordyjczyków do Morskich Elfów. Tylko nigdy nie mów im tego w twarz, ni jednym ni drugim. Podobnie obydwa ludy łączyła głęboka wiara w boginię morza, Tulvę, która jednak faworyzowała elfy. Po jej odejściu Fiord znacznie szybciej zaakceptował wiarę w Meris, co jest jednym z częstszych powodów karczemnych burd między załogami.

Mimo tych podobieństw wrogość obydwu ludów jest dobrze znana nawet wśród innych narodów, głównie za sprawą tendencji do bajania, jaką mają obydwie te rasy. Wiele sag Fiordyjczyków opisuje ich zmagania z Talsoi, odpieranie napadów elfich żeglarek, atakowanie ich mniejszych portów, liczne starcia na otwartym morzu oraz niezliczone ilości karczemnych burd są stałym elementem niemal każdej szanującej się opowieści. Mimo to, że w historiach tych nie brak jest barwnych epitetów, gdy dłużej ich posłuchać jasnym jest, że obydwa ludy darzą się pewnym szacunkiem, widząc się nawzajem jako jedynych godnych rywali na morzu, gdzie załogi jednego lub drugiego ludu stanowią ostateczne wyzwanie dla bohaterskiego styrsmana, lub młodej sesta.

Poza hiperbolicznymi sagami i karczemnymi burdami Fiord i Talsoi ścierali się niejeden raz podczas wypraw łupieżczych organizowanych przeciw jednemu lub drugiemu krajowi, rzadziej przeciw przybrzeżnym osadom Tryntu i mniej bronionym portom Liryzji i Wergundii. Obydwie nacje konkurowały też w piractwie, polując na statki handlowe konkurentów, lub dokonując korsarskich rajdów na szlaki handlowe gwarantowane przez tę drugą stronę. Wszystko to jednak ustało wraz z nastanie Czasu Ciemności i blokady morskiej nałożonej przez Qa. Czas pokaże, czy owa rywalizacji powróci, faktem jednak pozostaje, że w dniu Czarnego Szkwału w Ynneyar poległym zapalono gigantyczny stos pogrzebowy, który płonął przez niemal dwa dni.

Unia z Tryntem

W roku 936 delegacja sześciu najpotężniejszych jarlów udała się do nowo koronowanego księcia Brynjolfa Gunnarsona i złożyła na jego ręce hołd lenny włączając swoje ziemie do Księstwa Tryntu. Choć owi jarlowie nie byli wszystkimi władcami Fiordu, zaś brak centralnej władzy uniemożliwił jednoznaczną inkorporację, późniejszy Althing oraz brak sprzeciwu ze strony Jarla Ynneyar oznaczały, że de facto wszystkie ziemie Fiordu zostały przyłączone do Tryntu.

Ruch ten miał wielkie poparcie wśród Fiordyjczyków, dla wielu z nich było to bowiem zjednoczenie z rodzinami żyjącymi za tryntyjską granicą, jeszcze inni pomni podbojów Qa rozumieli potrzebę wzmocnienia obrony swojego terytorium. Co więcej, żaden z dwóch krajów nie należał do światowej czołówki gospodarczej, lecz razem posiadali najdłuższe wybrzeże na Północy, mogli doprowadzić niemal całkowitej monopolizacji handlu z krasnoludami oraz zdominować handel idący w górę Wedry, jednej z wielkich rzek Północy. Co więcej moment podpisania unii miał miejsce podczas szczytu potęgi Sojuszu Państw Północy, ferwor wyzwoleńczej wojny i duch jedności z dawnymi braćmi wzmagał nastroje pro-inkorporacyjne.

Sytuacja zaczęła się nieco zmieniać po zakończeniu II Wojny o Północ, gdy jasne stało się, że Trynt opuści Sojusz Państw Północy, oraz że jego polityka wobec Wergundii staje się coraz ostrzejsza. Kolejnym ciosem dla wielu Fiordyjczyków było rozpoczęcie rozmów z Qa i otwarcie dla nich portów. Choć Fiord nie darzy Ludu Zapołudnia choć namiastką nienawiści Talsoi czy Wergundów, to jednak fakt uziemienia fiordyjskiej floty pod groźbą zatopienia nie pozostał bez echa. Z tych powodów co poniektórzy jarlowie zaczęli podnosić głosy, iż decyzja o zjednoczeniu z Trynten była nazbyt pochopna, podjęta pod wpływem chwilowego entuzjazmu i powinna zostać ponownie poddana głosowaniu.

Wciąż jednak te głosy nie są zbyt liczne. Większość Fiordyjczyków nie przejmuje się zbytnio sojuszami międzynarodowymi zostawiając to brzemię jarlom. Interesuje ich własny dostatek, możliwość handlu i pływania po otwartej wodzie. Jednakże pogarszające się relacje z Federacją, teraz wspieraną bezpośrednio przez Talsoi, projekt odbudowy Classis i widmo wojny cłowej nakładają wielki ciężar na barki jarlów i styrsmanów.

Nastroje przychylne dla Tryntu znacząco wzrosły na Fiordzie po tym, jak jasno opowiedziała się po tej stronie nowa jarl z rodu Falarskadów, której drużynnicy jednocześnie zdobyli dla rodu nową ziemię i ogromne bogactwa na Wyspie.

Sytuacja obecna

W 950 roku Fiord nawiedziła seria katastrof naturalnych, jakich nigdy nie widziano w tych rejonach. Zaczęło się od serii trzęsień ziemi. W łańcuchu gór Kanteverde obudziły się stare wulkany, w 951 roku lawa i pył wulkaniczny zmiotły z powierzchni ziemi miasta Sundsvall i Ulvebukt. Popioły zanieczyściły przybrzeżne wody, zabijając ryby i morskie zwierzęta, a w zimie głód zajrzał w oczy wyspiarzy.

Flota

Podobnie jak w przypadku armii nie istnieje coś takiego jak marynarka Fiordu, za to każdy jarl posiada swoje własne okręty dla swego hirdu. Oczywiście w razie potrzeby Jarl Ynneyar może zwołać wszystkie okręty tak samo jak może zwołać hirdy, w rzeczy samej zwołanie hirdów jest jednoznaczne ze zgromadzeniem floty, gdyż każdy jarl dba o to by jego wojownicy mogli pomieścić się na łodziach, a każdy z nich jest żeglarzem.

Szkutnictwo Fiordu przypomina pod pewnymi względami to z Talsoi, okręty północnego ludu, zwane langskip, lub po prostu długimi łodziami, są jednostkami o bardzo wysokim stosunku długości do przekroju, co pozwala im rozwijać wielkie prędkości, jednocześnie stosowanie zakładkowego poszycia zwiększa opór wody, co zapewnia dodatkową manewrowość oraz właściwości morskie, lecz nieco obniża prędkość. Innymi słowy okręty są długie, wąskie, o deskach zachodzących na siebie. Taki kształt kadłuba zapewnia rozsądny kompromis między możliwością żeglugi pełnomorskiej, jednocześnie pozwalając na pływanie w wodach fiordów, czy nawet żeglugę rzeczną. Langskipy zwykle posiadają pojedynczy maszt z jednym, prostokątnym żaglem rejowym oraz budowane są bez zastosowania metalu, bazując na drewnianych klinach dla utrzymania konstrukcji co dalej zwiększa elastyczność okrętu i jego zdolność pokonywania fal.

Tradycje szkutnicze Fiordu są niezwykle długie i głęboko zakorzenione w świadomości ludu Fiordu, jednak upływ czasu w końcu dogonił nawet odległą północ, wraz z postępami w magii i technologii oraz natężającym się handlu pełnomorskim zaistniała potrzeba budowania coraz większych okrętów, stąd wiele hirdów zaczęło eksperymentować z frezowaniem kadłubów, zachowując szczelność poszycia zakładkowego, jednocześnie zyskując zalety poszycia stykowego, do jakich należy możliwość podniesienia masy i wysokości okrętu, to zaś doprowadziło do wodowania pierwszych statków z piętrowymi pokładami oraz większą ilością masztów, na ogół trzymając się sprawdzonego ożaglowania typu fregata.

Postęp nie wyparł jednak tradycji jaką są wiosła, niezbędne do nawigowania pośród wąskich fiordów z ich zdradliwym wiatrem. Wciąż na większych okrętach napęd wiosłowy został oddelegowany do roli manewrowej w najgorszych warunkach. Pozostaje jednak tradycją, że każdy żeglarz posiada swoje przypisane wiosło, oraz towarzyszy z ławki, dobranych pod względem siły i doświadczenia, gdzie najbardziej prestiżowe pozycje znajdują się z przodu okrętu, gdyż będą narzucać tępo, zaś gołowąsy zajmują tylne ławki, pod czujnym okiem styrsmana i w zasięgu jego ciężkich, wyćwiczonych na sterze rąk.

W bitwie Fiordyjczycy preferują abordaż, mimo to tarany i haki stanowią raczej rzadkość na ich okrętach, jest to też kolejny powodów dla którego pierwsze ławki wioślarskie są tak prestiżowe, to właśnie ci hirdmani będą pierwszymi w starciu z wrogim okrętem. Choć wiele hirdów wciąż walczy w starym stylu coraz więcej jarlów idzie z duchem czasu, wprowadzając na swoje okręty konwencjonalną i magiczną artylerię, choćby w postaci pojedynczego Maga Ognia. Wraz z rozwojem koncepcji „opancerzonego okrętu” oraz artylerii walka morska zdaje się coraz mocniej i mocniej oscylować w stronę starć na dystans. Coraz większe rozmiary okrętów także pchają w stronę tej konkluzji, nie ma bowiem taranowania bez uszkodzeń, zaś im większy okręt tym więcej uszkodzeń ponosi jego kadłub nawet w starciu z mniejszą jednostką.

Należy też zwrócić uwagę, że flota Fiordu, czy też raczej floty jarlów w równym stopniu są marynarką wojenną, co handlową i rybacką. W zasadzie każdy langskip posiada duże ilości przestrzeni załadunkowej i dodatkowej wyporności. W końcu napaść jest na tyle lukratywna na ile pozwalają na to ładownie. Jest to kolejny powód wzrostu wielkości fiordyjskich jednostek. Jedynie część największych okrętów, drakkarów, pozostaje przede wszystkim okrętami wojennymi, często bez drugiego przeznaczenia. Te wielkie, imponujące jednostki stanowią najczęściej flagowce i personalne okręty jarlów. Jedynie kilku najbogatszych możnowładców Fiordu może sobie pozwolić na posiadanie kilku jednostek tego typu.

Dzięki długim tradycjom morskim, ilości statków, ich konstrukcji i wielorakiemu przeznaczeniu flota Fiordu pozostaje jedną z najbardziej wszechstronnych, ale i najmniej jednolitych formacji morskich Północy. Gdy handel ustępuje miejsca wojnie fiordyjscy żeglarze wykorzystują prędkość swych okrętów by dokonać szybkiego abordażu wrogich okrętów, lecz wytrawny admirał może próbować wykorzystać brak jedności w dowodzeniu Fiordu na swoją korzyść. To, czy będzie miał czas, by tego dokonać, jest zupełnie inną kwestią.

NazwaZałogaOpis
Snekkja Około 20 Najmniejsze okręty, głównie handlowe i rybackie, rzadko bitewne
Skeid Od 20 Najliczniejsze okręty wojenne, najczęściej stosowane do grabieży, posiadają od 20 wzwyż wioseł na burtę, mają małe zanurzenie i wąskie kadłuby
Harskip Różna, ponad 20 Wysokie okręty, nowy typ jednostki morskiej, wciąż rzadko spotykany i uważany za eksperymentalny, są to największe okręty wielomasztowe o dużym zanurzeniu, lecz też najwyżej zdolności do żeglugi pełnomorskiej
Drakkar Od 40 Największe, najmniej liczne okręty wojenne, służą zwykle jako okręty flagowe, posiadają powyżej 40 wioseł na burtę, ich zwiększona waga wpływa na większe zanurzenie
"Ma ktoś goblińskie ustrojstwo?"

Jeśli masz jakieś pytania, skontaktuj się z nami na

info@silberberg.pl