Cywilizacja Wschodniego Morza - rewolucja naukowa

Wątki świata gry:
Cywilizacja Wschodniego Morza - rewolucja naukowa
Początek wątku: 2021
Status: otwarty
Powiązania: Rewolucja magiczna, Historia elfów, Ogrody Życia

Historia świata, historia ludzi

Dotychczasowa wiedza naukowa o wiekach przeszłych miała ograniczone źródła. Ze źródeł pisanych były to przede wszystkim ludzkie kroniki, które nie sięgały jednak czasowo dalej niż okres powstania pierwszego państwa ludzi, Ofiru. Źródła materialne, ze względu na ograniczony rozwój archeologii, były nieliczne.

Świat według Ofiru

Obowiązująca do 943 roku historiografia opierała się zatem głównie na pamięci pokoleń. Historia zaczynała się więc od przybycia Ofirczyków i wyznaczana była ich kalendarzem. Przez ponad tysiąc lat urządzali się oni na wyżynie pomiędzy pustynią Asura Makan, a górami Maegros, pomiędzy źródłami dwóch wielkich rzek - Wedry i Sankary. Cywilizacja ta wyrosła w przekonaniu, że są jedynymi ludźmi na świecie. Co ciekawe - Ofiryjczycy nie zachowali żadnej wiedzy o tym, skąd pochodzili i dlaczego opuścili dawne siedziby. Wiadomo było jedynie, iż przyszli ze wschodu, a gdzieś wśród odległych legend zachowały się podania o wielkim potopie, który zatopił niekreślone niziny.

Gdy pojawiły się kolejne ludzkie grupy osadnicze, dla Ofirczyków był to szok tak wielki, że uznali, iż jest to koniec czasów i rozpoczęli od nowa liczenie kalendarza.

Okres budowy kolejnych ludzkich państw to czas, gdy nauka nie miała zbyt szerokiej swobody działania - źle się prowadzi wykopaliska i analizuje kroniki, gdy nad głową latają strzały i inne żelastwo. Dopiero po utrwaleniu granic i ustanowieniu konsensusu z elfami (których po prawdzie dużo bardziej obchodziło to, co mieli na południe od siebie) ludzkość mogła zająć się zastanawianiem, skąd się wzięliśmy i dlaczego.

Wiedziano, że wszystkie ludzkie plemiona przyszły ze wschodu oraz, że kiedyś wydarzyła się jakaś apokalipsa. Wiążąc jedno z drugim, naukowcy ustalili, że plemiona Rzeki i Fiordu pojawiły się na północy, gdyż uciekały przed potopem. Musiał się on zdarzyć więc jakoś niedawno, może kilka pokoleń temu. Nie bardzo wiedziano, jak skleić to z legendami, które mówiły o zatopionych ziemiach na ZACHODZIE, więc uznano, że to po prostu jakiś błąd.

Świat według elfów

Oczywiście były jeszcze elfy - trzy znane ludziom elfie kraje trwały przecież w ludzkim mniemaniu “od zawsze”, więc elfy powinny móc zwyczajnie przekazać ludziom, co działo się na świecie nim przybyli Ofirczycy.
Pomijając wszelkie problemy w kontaktach elficko-ludzkich, istniała jedna podstawowa przeszkoda.

Dlaczego żyjące 1000 lat elfy nie pamiętają przeszłości lepiej niż ludzie? Otóż kolejne badania, i współpraca z coraz bardziej otwierającymi się kulturami elfów, wskazała ludziom pewną cechę psychiczną, a jednocześnie zjawisko społeczne w elfickich wspólnotach. Pamięć elfa nie różni się bowiem specjalnie od ludzkiej, żyjąc zaś około 10-krotnie dłużej, elfy pamiętają 10-krotnie więcej wydarzeń ze swojego własnego życia, niż ludzie. Z tego wynika stosunkowy brak zainteresowania historią i wydarzeniami mającymi miejsce za życia poprzednich pokoleń, elfy zwyczajnie nie zajmują sobie nimi pamięci. Najciekawszym społeczeństwem (i najbardziej tragicznym) są z kolei Laro, którzy pamięć poprzednich pokoleń pozostawili … duszom przodków, których w każdej chwili mogli o przeszłość zapytać. Z chwilą utraty dusz z Ikni Laryjczycy stracili także swoją pamięć historyczną.
Zjawisko to zostało nazwane elfickim paradoksem pamięci.
Oczywiście elfy również zapisywały przeszłość, jednak w sposób dużo bardziej ogólny, niż ludzie. Przeszłość w ich kronikach podzielona była na ery, o nieokreślonym czasie trwania, ale naznaczonych gigantycznymi wydarzeniami na skalę całej Ei.
Bodaj najważniejszym wydarzeniem na tej linii czasu był upadek Tavar i wielka misja utrzymania w ryzach rozprzestrzeniającej się i paczącej materię anomalii. Potop, jeśli się wydarzył, był mało zauważalny w elfickich kronikach.

Starożytność, która przeżyła

Historiografia być może nigdy nie ruszyłaby z tego pata, gdyby nie niespodziewane źródła informacji o przeszłości. A konkretniej starożytni, Sefres i jego ludzie.
Byli niegdyś obywatelami starożytnego cesarstwa Styrii i pamiętali wszystko - uderzenie w Styrgrad, apokalipsę, zatopienie swojej ojczyzny. Doskonale wiedzieli, gdzie ona leżała. Dzięki ich wiedzy zweryfikowano mity o “zatopionych lądach na zachodzie”.
To, czego Sefres nie wiedział, to ile czasu minęło od zatopienia jego kraju. Bazując więc na logice, iż wędrówki ludów musiały być spowodowane potopem, przyjęto, iż Styria zatonęła jakieś pięćset, może tysiąc lat przed przybyciem Wergundów i Fiordów.
Dlaczego ci ostatni jednak przybyli ze wschodu, zamiast z zachodu, tego już ta teoria wyjaśnić nie mogła. Przyjęto, że po prostu jakoś obeszli góry Larionu i tyle.
Starożytność uparcie jednak nie chciała przeminąć - około roku 900 do grona ludzkości dołączyło kolejne plemię, lud Qa. Niezwykła społeczność, która pod wpływem dramatycznych wydarzeń sama sobie nakazała wygaszenie cywilizacji i zapomnienie własnej historii, niespodziewanie tę pamięć odzyskała.
I tutaj także powtórzył się problem, gdyż Qa doskonale znali wydarzenia ze starożytności, dysponowali mapami, kronikami i dokumentami… Ale Qa nie wiedzieli, ile pokoleń trwali w uśpieniu, nie potrafili więc ustalić dokładnie momentu Apokalipsy, którą wywołali. Wiedza ludzi o starożytności wzrastała, ale wciąż nie rozumiano, jak łączyła się się ona ze współczesnością.

Aż do momentu, gdy z wód oceanu wynurzyły się wyspy Felnor.
Felnoryjczycy nie przespali ani chwili ze swojej długiej i ciężkiej egzystencji pod wodami. Każdy rok dokumentowali drobiazgowo, animując sztucznie swoje ciała, by przetrwać. Gdy Północ po raz pierwszy zetknęła się z Felnorem, ku wielkiemu swojemu zdziwieniu dowiedziała się, że wyspy były zatopione przez sześć tysięcy lat.
To oznaczało, że Apokalipsa wydarzyła się nie tysiąc, a sześć tysięcy lat temu!
A skoro tak… to co spowodowało wielką migrację ludów, które przyszły ze wschodu…? I skąd w mitach tych ludów pamięć o potopie…?

Elfickie prawdy i mity

Kolegium Messyńskie, które rozpoczęło badania nad legendami o Ogrodzie Życia, niespodziewanie uzyskało szokujące wyniki - elficki “ogród życia” z pierwszej ery to nie legenda! Takie miejsce istniało, co więcej, prawdopodobnie nie jedno, miejsce o wyjątkowych właściwościach, życiodajnych i leczniczych, miejsce, w którym bezpiecznie mogło rozwinąć się życie, wolne od zagrożeń i braku zasobów.
Ogród Pahoro, skupiony wokół źródła wody o wyjątkowych właściwościach, zlokalizowany został na granicy Larionu i styryjskiej Kawelii, a w dodatku dzięki badaniom mógł też zostać umiejscowiony w czasie. Elficka era Cuivea najprawdopodobniej zaczęła się około 15 tys. lat temu.
Badania te stały się wielkim przełomem także dla elfów, którzy, powoli przełamując swoją naturę, zaczęli coraz bardziej interesować się własną przeszłością i zadawać sobie pytanie, skąd pochodzą.

Fikołek nauki

W styczniu 943 roku nastąpił przełom.
Na wielkim sympozjum naukowym w Messynie naukowcy z zespołu prof. da Tirelli wystąpili z serią odczytów, prezentujących wyniki ich badań. To, co przedstawili, wstrząsnęło światem nauki – ofirski kalendarz okazał się być całkowicie błędny, a ludzie w swoich obliczeniach mylili się o… całe tysiące lat! Historiografia została wywrócona do góry nogami, ukazując nowe wielkie pytanie - dlaczego ludzie przybyli ze wschodu i co ich do tego pchnęło?

Czy przyszliśmy znad Morza Wschodniego? Wyprawa

Wśród licznych, szokujących odkryć była także prezentacja, dotycząca nowej, nieznanej dotychczas cywilizacji, nazwanej Cywilizacją Wschodniego Morza. Rewelacja ta natychmiast skupiła powszechną uwagę, pobudzając wyobraźnię i poruszając inwestorów.
Czy ludzkość, obecna cywilizacja Północy, pochodzi od starożytnej Eordai i Agade?
Dlaczego te cywilizacje upadły?
A przede wszystkim - jaką wiedzę i zasoby posiadali… Sądząc po ruinach, jakie uciekinierzy z Agade pozostawili na fiordyjskiej wyspie - cywilizacja była zaawansowana i rozwinięta.
Tuż po sympozjum w Messynie ogłoszono, że na tereny Cywilizacji Wschodniego Morza zostanie wysłana olbrzymia ekspedycja badawcza.
Ciężar finansowania wyprawy wzięła na siebie Kompania Nowej Magii - Kompania nie kryła, że podejmuje tę misję głównie w celach wizerunkowych. Liczono na znalezienie dowodów na pochodzenie Wergundów, a w dalszej perspektywie na pogodzenie zwaśnionych stron wojny domowej poprzez ideę wspólnych korzeni.
Oczywiście cele naukowe miały tu także wielkie znaczenie - Kompania zastrzegła sobie prawo do własności wszystkich zdobytych w trakcie ekspedycji znalezisk.
Drugim organizatorem była Akademia Messyńska, której naukowcy posiadali największą wiedzę o przedmiocie poszukiwań.
Do wyprawy dołączali również kolejni inwestorzy. Ostatecznie wyprawę podzielono na dwie części - ekspedycja morska miała wyruszyć wzdłuż wybrzeży Qasyran, poszukując przesmyku łączącego ocean z Morzem Wschodnim. Ekspedycja lądowa natomiast, miała wyruszyć z Ofiru, wzdłuż gór Larion, na południe, poszukując wszelkich śladów po przemarszu ludzkich plemion.

Obydwie wyprawy były gotowe w lecie 943 r. i jesienią wyruszyły.

Powrót wyprawy

W samym środku lata, w czasie upałów, jakich dawno nie pamiętano, otwarty został portal.
Wedle znanej już od kilku lat w środowisku technologii, nazwanej na cześć odkrywczyni “portalem Meredith”, prowadził, z przeskokiem jednego węzła, z makrowęzła w Telfambie do starożytnego Agade.
Za pomocą tego portalu udało się ewakuować wszystkich, którzy przeżyli wiekopomną wyprawę, wyprawę, która dotarła pieszym szlakiem wschodnią stroną gór Larion aż na ziemie, nazwane Cywilizacją Wschodniego Morza. W drugą stronę portalem - tym oraz innymi, które otwarto także z Dormenos i Nowej Birki - ruszyli specjaliści Kompanii Nowej Magii. To Kompania była właścicielem portalu, a więc to ona trzymała rękę na pulsie. Choć w oczywisty sposób nie mogła poradzić sobie ze wszystkimi zagrożeniami i wyzwaniami samodzielnie.
Kolejne miesiące były więc czasem intensywnego zbierania, katalogowania i badań, poprzedzanego zabezpieczaniem terenu w Agade przed stworzeniami, do których bojowości nikogo nie trzeba już było przekonywać. To ostatnie zadanie przejęła styryjska Czarna Tercja z pomocą łowców potworów z Akademii Jastrzębieckiej. Jedni i drudzy byli już zorientowani i przeszkoleni jak radzić sobie z zagrożeniem.
Przez miesiąc, codziennie, portalem do Ofiru wędrowały skrzynie zapełnione agadyjskimi zabytkami, od ceramiki po cenne pisma naukowe, pieczołowicie katalogowane przez zespół Artemii da Tirelli, która właśnie stała się jedną z najważniejszych osób w Kolegium Messyńskim.
Tymczasem świat zachłysnął się nowinkami z wyprawy. Ci, którzy wrócili z Agade z dnia na dzień stali się zbiorowym bohaterem powszechnej wyobraźni, nawet jeśli nie byli do końca znani z imienia. Nie wszyscy zresztą chcieli być znani. Wielu natychmiast wyjechało do swoich krajów i macierzystych siedzib, by zdać raporty w miejscach, gdzie koniecznie należało zanieść wiedzę, tę, o której nie krzyczano na targach i nie ogłaszano w nagłówkach. Wiedzę o zagrożeniu ze strony kolejnego rodzaju pomiotów z Pustki, wiedzę o matronach i jej upiornych, żarłocznych “dzieciach”.

Wiedza, która zmieni świat

Pod koniec sierpnia ogłoszono wielkie sympozjum naukowe, na którym miały zostać przedstawione wszystkie wiekopomne odkrycia.
Odbyło się ono pod auspicjami Kolegium w Messynie, w Ofirze, i zaiste było wielkim podsumowaniem wszystkich, okupionych krwią i życiem uczestników wyprawy, zdobyczy.
Gospodarzem było Kolegium, ale nie dało się ukryć, że główną siłą, stojącą za plecami naukowców, jest, potężniejąca z dnia na dzień, Kompania Nowej Magii.
Ogłoszono przełomowe odkrycia, które miały zmienić świat.
Potwierdzono istnienie cywilizacji Wschodniego Morza, samego Agade oraz Eordai, kultury, powstałej jako sojusz miast-państw, będących bez wątpienia przodkami współczesnych Ofirczyków. Potwierdzono także prawdopodobne pochodzenie plemion wergundzkich oraz ludów Fiordu od wojowniczych plemion barbarzyńskich, zamieszkujących zielone wówczas połacie Assury. I w tym kontekście przedstawiono największe bodaj z odkryć. Urządzenie, zdolne kanalizować energię geowęzła tak, by wpływać na klimat i żyzność określonych obszarów. Nie było jasne, czy Kompania jest w posiadaniu planów takiego urządzenia, sam fakt istnienia, samej możliwości istnienia czegoś takiego był już wystarczająco sensacyjny.
A dalej było tylko lepiej.
Na sympozjum przedstawiono także możliwość istnienia substancji, która odseparowuje promieniowanie magiczne, w tym także minerałowe, oraz innej, która ułatwia połączenia pomiędzy żywymi tkankami. Tutaj także nie padły jasne oświadczenia - czy Kolegium, albo Kompania, albo ktokolwiek jest w posiadaniu takowych. Za to najważniejsze słowa zostały wypowiedziane po naukowych odczytach. Ogłoszono bowiem zwołanie - jak to zostało określone - “szczytu naukowego”, który miał odbyć się z początkiem października w Dormenos, na terenie Arethyny, w zabudowaniach dawnego sanktuarium starych bóstw, będącego obecnie ośrodkiem dla pielgrzymów.
Gospodarzami owego “szczytu” była Kompania, ale także Kolegium Messyńskie, wsparte oficjalnie przez zjednoczony senat Ofiru i jego radę kratistosów, czyli oligoi. Wstęp mieli tam mieć przedstawiciele dowolnych sił, organizacji, państw czy grup, które “zechcą uczestniczyć w rozwoju i wprowadzeniu w życie wiekopomnych odkryć z Agade”. Trudno było więc ukryć wrażenie, iż w istocie zwołano chętnych na swoisty, utrzymany w konwencji niemalże balu, przetarg, by sprzedać rozpracowane technologie, zawrzeć umowy i podpisać układy.

"Ej, te papiery wyglądają na istotne..."


-> Tutaj <- znajdziesz odnowione zgodnie z najnowszymi odkryciami kalendarium historyczne.

Kompania Nowej Magii nie zawiodła, prezentacja technologii i rozwiązań była spektakularna. Na podstawie odzyskanych projektów odtworzono zniszczony w Agade eaformator.

Przedstawiono wyhodowaną pod kontrolą naukowców nową Xwede, matronę Roju, oraz fascynujące właściwości wytwarzanych przez nią substancji, która regenerowała tkanki pozwalając na przeszczepy i skomplikowane operacje.

Aktywny minerał jako źródło potężnej energii, wcześniej śmiertelnie niebezpieczny, mógł od teraz zasilać magimaszyny, bądź nawet całe miasta dzięki właściwościom kolchidyry, pozyskiwanej z masowo wyhodowanych zarokan - wojowników Roju.

Wyhodowana Xwede wydawała się na tyle współpracować z hodowcami, że jej możliwości psioniczne mogły stać się narzędziem dla ludzi, dając nowe możliwości wglądu w czyjś umysł, nie tylko w celu agresywnym, ale i dla leczenia.

W efekcie szczyt w Dormenos zmienił się w jedną wielką aukcję, na której wszyscy zainteresowani mogli zakupić przedstawione innowacyjne rozwiązania - co też zostało uczynione, a w rezultacie popchnęło świat ku niemal wykładniczemu postępowi - oczywiście, pod szyldem Nowej Magii.