Przysięga z Viran

Wątki świata gry:
Przysięga z Viran
Początek wątku: 2015
Status: zamknięty
Powiązania: Aidan-Imperator, Wojny o Północ, Kryzys visnohorski, Wojna Bogów, Rozdarcie, Przymierze

Po klęsce Północy i upadku Starych Bogów wydawało się, że nic już nie uratuje świata przed całkowitą dominacją Zapołudnia i Opiekunów. W północnym Tryncie objawiła się wtedy anomalia mistyczna, nazwana Aidanem/Ziemowitem, a wielu łączyło z nim swoje ostanie nadzieje na obronę przed nadchodzącym zniszczeniem. Podczas ostatniego objawienia Szalonego Boga wytworzona została szczelina, nieokreślone zjawisko, o którym wiadome było tylko tyle, że sięga poza wymiar Ei. Do Tryntu, przedzierając się przez front i wojska Zapołudnia, trafił wówczas młody teralski kniaź, Derwan Jastrzębiec, wówczas łowca potworów. Jego starszy brat, Vlad, próbował poderwać do walki Teralę i poległ w ostatniej bitwie na Dhe Sleibthe. Derwan natomiast walczył na przełęczy Ferrbis, gdzie z dakońskiego Viran, sanktuarium kultu Modwita, przeniesiono najcenniejszy artefakt, związany z bóstwem - tarczę dotkniętą jego ręką. Artefakt został cudem wyniesiony po upadku księstwa dar Bregena, a w jego obronie poległa także devi terphilin bogini Tavar, Lylian z Terali.
Artefakt połączył więc mistyczny ślad Modwita i Tavar.

Derwan Jastrzębiec przekradł się z tarczą przez całą Teralę i zajęty przez Qa Trynt, aby w fortecy na Silbrfjell cisnąc ją w szczelinę między wymiarami. Artefakt mial stać się kotwicą, latarnią, dzięki której bogowie mogą powrócić - i tak wlaśnie się stało.
Tavar i Modwit powrócili do wymiaru Ei, materialnie, w swoich fizycznych, śmiertelnych formach, jako jedyni ze starych bogów Północy. Zawdzięczano to właśnie czynowi Derwana Jastrzębca.

Minęły trudne lata Czasu Ciemności. Derwan objął kniaziowski tron po swoim bracie i podjął się trudnego obowiązku przeprowadzenia swoich rodakow przez niewolę. Z pełnego nadziei młodzieńca stał się pragmatycznym, wyrachowanym politykiem, dzięki czemu i on i Terala przetrwali, ponosząc stosunkowo małe straty i zachowując ducha. Gdy wybuchło powstanie, Derwan długo się wahał. Długie dwadzieścia lat przetrwał dzięki ostrożności, nie chciał stawiać więc na niepewną kartę. Dopiero podczas bitwy pod Erwick teralskie wojska przeszły na stronę Północy.
Wojna trwała jeszcze w najlepsze, a już odżyły dawne problemy i obawy. Wergundia ponosiła główny ciężar wojny, ale tym samym wzmocniła swoje aspiracje do bycia liderem regionu. Coraz częściej wracano do wspomnienia Elmeryka i czasów, gdy Wergundia zarządzała podbitą przez siebie Teralą. Derwan wiedział doskonale, że potężna Wergundia za ścianą to ogromne zagrożenie, przed którym Kraj Grodów się nie obroni. W 938 r., Wergundia odpierała atak drugiej fali wojsk Zapołudnia. Na wybrzeżu wylądował desant Utzyao, a głównodowodzący sztabem Wergundii Tergor dar Toller, Wielki Mistrz Zakonu Mieczowego Modwita, cofał się pod Akwirgran, szykując się do decydującej bitwy.
Derwan wahał się. Wspomóc Wergundię oznaczało wzmocnić przyszłego wroga. Nie udzielić poparcia - znaczyło ryzykować powrót qasyrańskiej okupacji.
Teralski kniaź spróbował użyć zatem wyjątkowego argumentu. Wiedząc o obecności dar Tollera w sanktuarium w Viran (gdzie powróciła już zresztą Tarcza Modwita) udał się tam osobiście i przed wielkim ołtarzem Pana Szeregów wezwał samego Modwita, by ten potwierdził iż to Derwanowi właśnie zawdzięcza swój powrót. Rzadko się zdarza, by bóg osobiście odpowiadał na wezwanie ludzi, by publicznie objawiał swoją wolę czy moc. Wówczas, w Viran, zadrżała ziemia i ściany wiekowej świątyni, Modwit potwierdził słowa Jastrzębca.
A wtedy ten zażądał od dar Tollera najświętszej przysięgi, iż przez wzgląd na Modwita i na czyn Derwana, Wergundia nie uczyni niczego przeciwko Terali. Dar Toller przysięgę złożył.

Ten fakt rzutował na poczynania polityczne Wergundii przez długie lata. Złamanie przysięgi mogło oznaczać nie tylko bezpośredni gniew samego Modwita, wyłączałoby także z wszelkiej walki paladynów tego boga, stanowiących poważną siłę w armii federacji. Sam dar Toller odmówił księciu-protektorowi poprowadzenia rajdu orków na Teralę, choć ostatecznie posłużenie się orkami pozwoliło uniknąć starcia z chorągwiami Zachodniej Terali podczas kryzysu visnohorskiego.

Stan ten trwać musiał aż do śmierci Derwana Jastrzębca.