(Utworzono nową stronę "{{TabelaWątkowa |poczatek=2020 |status=otwarty |powiazania= Eskhara, Szakal, Felnor (wątek), Wojna Bogów, Rozdarcie, Przymierze}} __NOTOC__ Bogowie, opró...") |
(Brak różnic)
|
Wersja z 23:16, 18 mar 2023
Wątki świata gry: Fortuna - Pierzasty Lis |
---|
Początek wątku: 2020 |
Status: otwarty |
Powiązania: Eskhara, Szakal, Felnor (wątek), Wojna Bogów, Rozdarcie, Przymierze |
Bogowie, oprócz swoich śmiertelnych sług (kapłanów i paladynów), posiadają również tzw. Posłańców - istoty, których natury nie zdołano dokładnie zbadać, wiadomo jednak, że bardzo często ukazywały się podczas cudów czynionych przez kapłanów, lub w niezwykle rzadkich, szczególnych okolicznościach, gdy bóstwo zechciało przekazać coś śmiertelnikom. Znane są ludzkości sławetne Walkirie, podległe Modwitowi, Ślepi Sędziowie, niosący słowo Rega, dawnego pana sprawiedliwości, Ondyny, strażniczki Perłowego Pałacu Meris, czy też prowadzący zmarłe dusze ku boskim siedzibom Posłańcy Śmierci Velei. Jednym z Posłańców był również Izofiel - znany każdemu niziołkowi jako ten, który spopielił Dolinę Velidy po tym, jak jego pan - Izos, władca tarczy słonecznej - zginął z ręki Tavar.
Pierwsze przesłanki
Po rytuale w Bibraktborgu w obręb Ei powróciło kilkoro ze starych bogów Północy, którzy objęli swoje domeny, jednocześnie pozostając podległymi zwycięskim Opiekunom. Za nimi jednak wszedł w obręb świata jeszcze jeden. Bóg, demon? Nikt tego wówczas nie wiedział.
Po kilku latach od wydarzeń na Bibraktborgu wiedza o intruzie, który przedostał się w obręb Ei podczas rytuału, niewiele się powiększyła. Stało się jasne, że to właśnie ta istota objawia się ludziom jako bóstwo, nazywając siebie Fortuną lub Losem i oferuje swoim wyznawcom fart w losowych przedsięwzięciach w zamian za rozmaite przysługi. Wszystko wskazywało na to, że istota ta robi wszystko, aby nie zostać rozpoznaną, wiedziano jednak, że nie jest ani bogiem, ani eskhara.
Z racji zaspokajania dość oddolnej ludzkiej potrzeby, jakim było szczęście, kult Fortuny, choć z początku lokalny, rozrastał się w tempie wykładniczym. Już po paru latach znany i akceptowany był powszechnie w krajach takich jak Ofir (tam co bogatsi stawiali niemalże całe kaplice) czy Qasyran. Nielegalne jednak wyznawanie Fortuny było w Wergundii (gdzie wpływy Inkwizycji oraz kapłanów Modwita są najsilniejsze) oraz w Styrii (z racji teokratycznego ustroju). Reszta krajów przymykała oko na ów kult, nie ścigając jego wyznawców szczególnie zajadle.
Charakterystycznym znakiem działalności Fortuny w okolicy były niewielkie, mieniące się czarne piórka, znajdywane w najmniej oczekiwanym momencie. Niektórzy zarzekali się również, iż istota ta przyjmuje postać burego lisa o złotych oczach, z futra którego wypadają właśnie owe pióra, jednak czy było to prawdą, czy tylko bajędami - tego nie wiadomo.
Oficjalne spotkanie
Dopiero na szczycie w Dormenos przypadkiem okazało się, z czym świat miał do czynienia. Z kimś, kto nie wyjawił swego imienia, nie ukazał swojej twarzy i pozostał w ukryciu, zbierając wokół siebie wyznawców, którym przedstawiał się jako Fortuna, ukradkiem i sprytem zjednując sobie ludzką wiarę.
Przyciśnięty do muru przez tropicieli Inkwizycji uderzył z wyprzedzeniem i objawił swoją tożsamość (wraz ze sporą garścią gróźb i żądań).
Istota ta oczywiście nie narodziła się w Biborgu. Istniała na Ei na tysiąclecia przed tym rytuałem, służąc dawniej jako Posłaniec (anioł) dawnej bogini równowagi, Toledzie. Dawniej - w którymś momencie bowiem Posłaniec uznał, że bycie Posłańcem to za mało, i zaczął działać na własną rękę. Nazywano go tysiącem imion we wszystkich częściach świata - był więc i Fortuną, i Chaosem, i Losem, i Kłamcą. Znali go starożytni Agadejczycy i Styryjczycy, przyłożył rękę do wywołania apokalipsy i potopu, i do zatopienia Felnoru w szczególności, rękami samych Felnoryjczyków.
Przedstawił się zaś imieniem Lokki.
Jak znaczące było to wydarzenie dla samego Felnoru chociażby, świadczyć może fakt, że spowodowało iż elfy z wysp porzuciły Szakala, przeklinając tego, który wykorzystał ich wiarę i tego, który ich podstępem w to wmanewrował.