Tavar: Różnice pomiędzy wersjami

 
(Nie pokazano 1 pośredniej wersji utworzonej przez tego samego użytkownika)
Linia 29: Linia 29:
 
{{cytat|text= ''Zaczęło się kilka godzin przed wschodem słońca. Niebo niespodziewanie zaczęło jaśnieć nad miastem, aż rozjarzone niespodziewanym światłem złocone dachy Izaionu zaczęły razić w oczy oblegających. Nie przerwali jednak rytuałów, nawet kiedy w ślad za światłem pojawił się dźwięk, niski, na granicy słyszalności, powodujący zawroty głowy i mdłości, a za nim podmuch gorącego wiatru, od którego zaczynały płonąć suche gałęzie w styryjskim obozie. Wszyscy lordowie Nowej Styrii, wszyscy, których niegdyś zabrała w niezwykłą podróż poza granice światów i czasów, wszyscy trwali wspólnie, połączeni z nią myślą i wolą. Choć w większości czuli się jak człowiek, który wątłymi ramionami podpiera potężne drzewo i sam sobie wmawia, że to on trzyma je w pionie. Nie patrzyli oczyma, ale doskonale widzieli ten moment, gdy świetlista kula zstąpiła z niebios, parząc jej ludzką powłokę i paląc krwistoczerwoną suknię z kapturem. Jakże wątła się wydawała, w tej delikatnej kobiecej postaci, klęcząca z pochyloną głową, wspierając się dłońmi o piaszczystą glebę. Rozjarzona słoneczna pycha złapała ten haczyk. Świetlista kula nabrała kształtów, a ich wyobraźnia zwizualizowała ją jako potężnej budowy mężczyznę w ofirskiej zbroi. Gdy uniósł nad nią jaśniejącą tarczę i miecz, odczuli dokładnie jego niezachwiane przekonanie o własnej, niezwyciężonej potędze. A potem ona powstała. Wraz z nią powstała moc, na którą nie było określeń w ludzkich językach, żywioł, który był tu obcy i nienazwany. Mogła wydawać się ciemnością, nicością czy próżnią, ale nie była żadnym z nich. Powstała w postaci obłoku i uniosła się przed nim, potężna tak, że bóg słońca po raz pierwszy od kiedy narodził się ten świat, odczuł to, co było tak zwyczajne dla jego wyznawców – porażający strach. Bo rozpościerająca się przed nim przestrzeń, która była wolą, pochłaniała każdą cząstkę energii, każdą kandelę światła, którym promieniował, zaczynała otulać go i zgniatać. To, co nastąpiło dalej, nie zostało nigdy przez nikogo opisane inaczej niż "burza". Dla oka śmiertelnika była to seria wielkich, jaśniejących daleko na równinie wybuchów, od których trzęsła się ziemia. Dla nich to była walka do granic ich wytrzymałości.<br \><br \>Zgniotła go tuż przed świtem. Gigantyczny wybuch wstrząsnął równiną. Ziemia zadrżała z taką siłą, że mury Itharos pękły w dwóch miejscach i zawaliła się jedna z bram. Dach Izaionu zapadł się wraz ze złotymi dachówkami. Idąca w ślad za trzęsieniem ziemi ogromna fala uderzeniowa zniszczyła wszystkie styryjskie namioty pod miastem, a także drewniane zabudowania sąsiednich osad i miasteczek. Ci nieliczni, którzy w tym pandemonium odważyli się pobiec na równinę, zobaczyli dymiący czarny krater, głęboki i ogromny, tak, że ledwie dostrzegli to, co działo się na jego dnie. Ale dostrzegli, bo ona wiedziała, że to, co im ukaże w tej wyjątkowej chwili, będą przekazywać sobie przez pokolenia jak najświętszą legendę. Więc zobaczyli znów postać smukłej kobiety, górującej nad czołgającą się w prochu postacią w ofirskiej zbroi. Ostatnie promienie jego umierającej świadomości oplotła czymś na kształt pnączy, jak mackami, które pochłonęły wszystko czym był. Uniosła ręce. Wstał świt.''|sign= Podania o walce Izosa z Tavar. |source= }}
 
{{cytat|text= ''Zaczęło się kilka godzin przed wschodem słońca. Niebo niespodziewanie zaczęło jaśnieć nad miastem, aż rozjarzone niespodziewanym światłem złocone dachy Izaionu zaczęły razić w oczy oblegających. Nie przerwali jednak rytuałów, nawet kiedy w ślad za światłem pojawił się dźwięk, niski, na granicy słyszalności, powodujący zawroty głowy i mdłości, a za nim podmuch gorącego wiatru, od którego zaczynały płonąć suche gałęzie w styryjskim obozie. Wszyscy lordowie Nowej Styrii, wszyscy, których niegdyś zabrała w niezwykłą podróż poza granice światów i czasów, wszyscy trwali wspólnie, połączeni z nią myślą i wolą. Choć w większości czuli się jak człowiek, który wątłymi ramionami podpiera potężne drzewo i sam sobie wmawia, że to on trzyma je w pionie. Nie patrzyli oczyma, ale doskonale widzieli ten moment, gdy świetlista kula zstąpiła z niebios, parząc jej ludzką powłokę i paląc krwistoczerwoną suknię z kapturem. Jakże wątła się wydawała, w tej delikatnej kobiecej postaci, klęcząca z pochyloną głową, wspierając się dłońmi o piaszczystą glebę. Rozjarzona słoneczna pycha złapała ten haczyk. Świetlista kula nabrała kształtów, a ich wyobraźnia zwizualizowała ją jako potężnej budowy mężczyznę w ofirskiej zbroi. Gdy uniósł nad nią jaśniejącą tarczę i miecz, odczuli dokładnie jego niezachwiane przekonanie o własnej, niezwyciężonej potędze. A potem ona powstała. Wraz z nią powstała moc, na którą nie było określeń w ludzkich językach, żywioł, który był tu obcy i nienazwany. Mogła wydawać się ciemnością, nicością czy próżnią, ale nie była żadnym z nich. Powstała w postaci obłoku i uniosła się przed nim, potężna tak, że bóg słońca po raz pierwszy od kiedy narodził się ten świat, odczuł to, co było tak zwyczajne dla jego wyznawców – porażający strach. Bo rozpościerająca się przed nim przestrzeń, która była wolą, pochłaniała każdą cząstkę energii, każdą kandelę światła, którym promieniował, zaczynała otulać go i zgniatać. To, co nastąpiło dalej, nie zostało nigdy przez nikogo opisane inaczej niż "burza". Dla oka śmiertelnika była to seria wielkich, jaśniejących daleko na równinie wybuchów, od których trzęsła się ziemia. Dla nich to była walka do granic ich wytrzymałości.<br \><br \>Zgniotła go tuż przed świtem. Gigantyczny wybuch wstrząsnął równiną. Ziemia zadrżała z taką siłą, że mury Itharos pękły w dwóch miejscach i zawaliła się jedna z bram. Dach Izaionu zapadł się wraz ze złotymi dachówkami. Idąca w ślad za trzęsieniem ziemi ogromna fala uderzeniowa zniszczyła wszystkie styryjskie namioty pod miastem, a także drewniane zabudowania sąsiednich osad i miasteczek. Ci nieliczni, którzy w tym pandemonium odważyli się pobiec na równinę, zobaczyli dymiący czarny krater, głęboki i ogromny, tak, że ledwie dostrzegli to, co działo się na jego dnie. Ale dostrzegli, bo ona wiedziała, że to, co im ukaże w tej wyjątkowej chwili, będą przekazywać sobie przez pokolenia jak najświętszą legendę. Więc zobaczyli znów postać smukłej kobiety, górującej nad czołgającą się w prochu postacią w ofirskiej zbroi. Ostatnie promienie jego umierającej świadomości oplotła czymś na kształt pnączy, jak mackami, które pochłonęły wszystko czym był. Uniosła ręce. Wstał świt.''|sign= Podania o walce Izosa z Tavar. |source= }}
  
 +
 +
== Losy Bogini ==
 +
 +
W szczególny sposób historia bogini Tavar przypomina, że w wymiarze Ei wszystko jest śmiertelne, nawet bogowie.
 +
U początku swojej historii, tuż po “narodzeniu” czyli przeobrażaniu zgodnie z naturą tego świata, bogini podjęła walkę o swoje jestestwo - w tym celu musiała zgromadzić okruchy własnej energii, kawałki siebie samej, rozrzucone po świecie od czasu, gdy wpadła w ten wymiar. Bez tego nie mogła stać się w pełni bóstwem i wstąpić na panteon. Wokół owych okruchów od dawna tworzono artefakty i magiczne strefy, takie jak Ścieżki Szaleństwa, Głębia Meite, Draig-a-Haearn, kryształ Olafa oraz Koronę Ofiru. O tę ostatnią Tavar rozpętała wojnę z Ofirem, który nie zamierzał oddać swojej cennej relikwii. Kapłani wezwali wówczas pomocy pana tarczy słonecznej Izosa, ten zaś w swojej pysze przybrał śmiertelną postać i przyjął jej wyzwanie do walki, którą przegrał. Tavar obróciła go w popiół - i był to pierwszy znany śmiertelnym przypadek śmierci boga.
 +
82 lata później Tavar stanęła do swojej ostatniej walki. Przyjęła śmiertelną postać, stając w obronie swoich ludzi i całej Ei, by zatrzymać istotę nazywaną Pożeraczką Światów. Pokonała ją kosztem samej siebie…
 +
Ironicznie to właśnie ona przypieczętowała swój los podobnie jak Izos, choć z innych niż on pobudek.
 +
 +
Jej śmierć wstrząsnęła jej wyznawcami.
 +
Wspólnota Jedynej, jak Styryjczycy zwali kult swojej bogini, nazwana została Wspólnotą Jedynej Nadziei. W tamtą straszną noc kapłani i paladyni Tavar, w tym słynne Szkarłatne Płaszcze, stracili nadprzyrodzone moce. Wspólnota jednak zdecydowała nadal oddawać cześć bogini, nieznacznie modyfikując obrzędy i rytuały.
 +
 +
“Straciliśmy tak wiele, ale jednego stracić nam nie wolno. W jej imię i jej dziedzictwo - nie wolno nam utracić nadziei. To jest jej testament, który towarzyszyć nam będzie po wszystkie pokolenia - jak światłość w mroku, jak iskra w ciemności. Nadzieja.
 +
Nadzieja, że ona kiedyś powróci.“
 +
 +
Szczególne cechy kultu Tavar wykształciły specyficzne umiejętności u jej wyznawców - nawet bez wsparcia bogini cechowała ich niezłomna wola, żelazna psychika i empatia, pozwalająca rozumieć i wpływać na psychikę innych.
 +
Wielu wyznawców odmówiło wręcz uznania faktów, odmówiło uznania ukochanej bogini za martwą. Skoro powrócili starzy bogowie, argumentowali, skoro przywrócono Wajana i Gabonę, to nie wolno porzucić nadziei, że i Ona powróci. I choć znawcy dziejów słusznie przytaczali, że tu należałoby powołać się raczej na przykład Izosa (o ironio, przez Tavar właśnie zabitego), którego nikt nigdy nie przywróci, nie zmniejszało to wiary i uporu. Z każdego zakątka kraju nadchodziły informacje o cudach bogini, o niesamowitych zdarzeniach, czynionych “bezsprzecznie” jej mocą, podsycając siłę wpływu owych sekt.
 +
Po roku 950 Styria zmieniła się całkowicie, choć pozornie niewiele form państwowych uległo przeobrażeniu. Dramat roku 950 okazał się potężnym spoiwem, jednocząc styryjski naród jak nigdy dotąd. Dotychczas Styryjczycy w swojej większości odmawiali oddawania czci bogom, nazwanym Opiekunami, teraz do tego grona dołączylo nowe bostwo panteonu, czyli Fortuna-Lokki. Jego kult został w Styrii oficjalnie zakazany pod karą śmierci.
 +
Czarna Tercja i Szkarłatni Paladyni oficjalnie zerwali także związki z Inkwizycją, oskarżając tę ostatnią o zdradę i manipulację, którą pośrednio doprowadzili do śmierci bogini. Na polu religijnym Styria poglębiła zatem izolację, gdyż jedynym bóstwem, którego kult był w Styrii aprobowany, była Velossura, uznana za “przyjaciółkę i siostrę” ich Panienki.
  
 
[[Kategoria: Bogowie]]
 
[[Kategoria: Bogowie]]

Aktualna wersja na dzień 11:50, 17 cze 2024

Tavar, nazywana również Czerwoną Boginią - Nantli Tlapalli (Zapołudnie), Panienką (Styria), wyjątkowa bogini narodzona (po raz drugi) w naszym świecie (przyjęła imię, jakim określały ją elfy, które znaczy "dziki las, puszcza", czasem z przydomkiem „Alta” – wielka). Pierwotnie istota przybyła z nieznanych ludziom innych wymiarów, których natura była sprzeczna z naszym światem, przez co jej moc doprowadzała do spaczenia i zniekształcenia materii. W takim stanie długo trzymana była w uwięzieniu mocą magii elfów, jednak gdy udało jej się narodzić na nowo wedle natury tego świata, uzyskała właściwą jej moc boską i podjęła walkę o własną domenę pośród bogów (wydarzenia tzw. Chaosu Bogów). Ostatecznie stała się jedną z bogów Północy.

Zobacz również Tavar - dziwna bogini, by dowiedzieć się więcej.

Wzięła pod opiekę wszystkich, którzy walczą o uwolnienie z niewoli - wygnańców i banitów, odrzuconych i uwięzionych - pod warunkiem, że pozostała w nich wolna wola i nadzieja. Jednocześnie, co podkreślają jej wrogowie, jest mistrzynią iluzji, podstępu i manipulacji. U swoich wyznawców ceni i nagradza zdrowy rozsądek, wytrwałość i nieugiętą wolę, którą sama również przejawia. Nigdy nie przyjmie krwawej ofiary ani nie pochwali u swoich wiernych bezmyślnego czy niepotrzebnego okrucieństwa, w zamian przyjmując artefakty ważne emocjonalnie dla składającego ofiarę.

Kult

Zasięg kultu obejmuje Styrię (Kult Bogini), państwa północy oraz Leth Caer. Sama Bogini przedstawiana jest jako kobieta w sukni koloru wyschniętej krwi i karmazynowym płaszczu, z twarzą zasłoniętą przez głęboki kaptur, czasem przedstawia się ją ze sztyletem w ręce, lub płaczącą.

  • Aspekty pochwalane przez Boginię: siła woli, siła umysłu, iluzja, spryt, podstęp, wytrwanie, nieustępliwość, brawura, nadzieja.
  • Aspekty potępiane przez Boginię: poddanie woli, zwątpienie, okrucieństwo, zdrada.

Reguły kultu

Nigdy nie trać nadziei gdyż zawsze jestem przy tobie,
Nie wahaj się posłużyć sprytem i oszustwem gdy jest ci to wygodne,
Nie bądź okrutnym,
Zawsze nieś nadzieję i otuchę innym,
Bądź wierny wobec przyjaciół i nie zostawiaj ich,
Wolności nikomu nie odbieraj

Modlitwy

Witajże bogini w słońca blasku
Wieniec ponad twoją głową z gwiazd dwunastu
Zawitaj bogini w blasku słońca
Zostań z nami, zostań z nami aż do końca....

Pokonanie Izosa przez Tavar

Jest to fragment opowieści o tym, że nawet bogowie w tym świecie są śmiertelni a pycha może zgubić nawet śmiertelnych.

Zaczęło się kilka godzin przed wschodem słońca. Niebo niespodziewanie zaczęło jaśnieć nad miastem, aż rozjarzone niespodziewanym światłem złocone dachy Izaionu zaczęły razić w oczy oblegających. Nie przerwali jednak rytuałów, nawet kiedy w ślad za światłem pojawił się dźwięk, niski, na granicy słyszalności, powodujący zawroty głowy i mdłości, a za nim podmuch gorącego wiatru, od którego zaczynały płonąć suche gałęzie w styryjskim obozie. Wszyscy lordowie Nowej Styrii, wszyscy, których niegdyś zabrała w niezwykłą podróż poza granice światów i czasów, wszyscy trwali wspólnie, połączeni z nią myślą i wolą. Choć w większości czuli się jak człowiek, który wątłymi ramionami podpiera potężne drzewo i sam sobie wmawia, że to on trzyma je w pionie. Nie patrzyli oczyma, ale doskonale widzieli ten moment, gdy świetlista kula zstąpiła z niebios, parząc jej ludzką powłokę i paląc krwistoczerwoną suknię z kapturem. Jakże wątła się wydawała, w tej delikatnej kobiecej postaci, klęcząca z pochyloną głową, wspierając się dłońmi o piaszczystą glebę. Rozjarzona słoneczna pycha złapała ten haczyk. Świetlista kula nabrała kształtów, a ich wyobraźnia zwizualizowała ją jako potężnej budowy mężczyznę w ofirskiej zbroi. Gdy uniósł nad nią jaśniejącą tarczę i miecz, odczuli dokładnie jego niezachwiane przekonanie o własnej, niezwyciężonej potędze. A potem ona powstała. Wraz z nią powstała moc, na którą nie było określeń w ludzkich językach, żywioł, który był tu obcy i nienazwany. Mogła wydawać się ciemnością, nicością czy próżnią, ale nie była żadnym z nich. Powstała w postaci obłoku i uniosła się przed nim, potężna tak, że bóg słońca po raz pierwszy od kiedy narodził się ten świat, odczuł to, co było tak zwyczajne dla jego wyznawców – porażający strach. Bo rozpościerająca się przed nim przestrzeń, która była wolą, pochłaniała każdą cząstkę energii, każdą kandelę światła, którym promieniował, zaczynała otulać go i zgniatać. To, co nastąpiło dalej, nie zostało nigdy przez nikogo opisane inaczej niż "burza". Dla oka śmiertelnika była to seria wielkich, jaśniejących daleko na równinie wybuchów, od których trzęsła się ziemia. Dla nich to była walka do granic ich wytrzymałości.

Zgniotła go tuż przed świtem. Gigantyczny wybuch wstrząsnął równiną. Ziemia zadrżała z taką siłą, że mury Itharos pękły w dwóch miejscach i zawaliła się jedna z bram. Dach Izaionu zapadł się wraz ze złotymi dachówkami. Idąca w ślad za trzęsieniem ziemi ogromna fala uderzeniowa zniszczyła wszystkie styryjskie namioty pod miastem, a także drewniane zabudowania sąsiednich osad i miasteczek. Ci nieliczni, którzy w tym pandemonium odważyli się pobiec na równinę, zobaczyli dymiący czarny krater, głęboki i ogromny, tak, że ledwie dostrzegli to, co działo się na jego dnie. Ale dostrzegli, bo ona wiedziała, że to, co im ukaże w tej wyjątkowej chwili, będą przekazywać sobie przez pokolenia jak najświętszą legendę. Więc zobaczyli znów postać smukłej kobiety, górującej nad czołgającą się w prochu postacią w ofirskiej zbroi. Ostatnie promienie jego umierającej świadomości oplotła czymś na kształt pnączy, jak mackami, które pochłonęły wszystko czym był. Uniosła ręce. Wstał świt.
—Podania o walce Izosa z Tavar.


Losy Bogini

W szczególny sposób historia bogini Tavar przypomina, że w wymiarze Ei wszystko jest śmiertelne, nawet bogowie. U początku swojej historii, tuż po “narodzeniu” czyli przeobrażaniu zgodnie z naturą tego świata, bogini podjęła walkę o swoje jestestwo - w tym celu musiała zgromadzić okruchy własnej energii, kawałki siebie samej, rozrzucone po świecie od czasu, gdy wpadła w ten wymiar. Bez tego nie mogła stać się w pełni bóstwem i wstąpić na panteon. Wokół owych okruchów od dawna tworzono artefakty i magiczne strefy, takie jak Ścieżki Szaleństwa, Głębia Meite, Draig-a-Haearn, kryształ Olafa oraz Koronę Ofiru. O tę ostatnią Tavar rozpętała wojnę z Ofirem, który nie zamierzał oddać swojej cennej relikwii. Kapłani wezwali wówczas pomocy pana tarczy słonecznej Izosa, ten zaś w swojej pysze przybrał śmiertelną postać i przyjął jej wyzwanie do walki, którą przegrał. Tavar obróciła go w popiół - i był to pierwszy znany śmiertelnym przypadek śmierci boga. 82 lata później Tavar stanęła do swojej ostatniej walki. Przyjęła śmiertelną postać, stając w obronie swoich ludzi i całej Ei, by zatrzymać istotę nazywaną Pożeraczką Światów. Pokonała ją kosztem samej siebie… Ironicznie to właśnie ona przypieczętowała swój los podobnie jak Izos, choć z innych niż on pobudek.

Jej śmierć wstrząsnęła jej wyznawcami. Wspólnota Jedynej, jak Styryjczycy zwali kult swojej bogini, nazwana została Wspólnotą Jedynej Nadziei. W tamtą straszną noc kapłani i paladyni Tavar, w tym słynne Szkarłatne Płaszcze, stracili nadprzyrodzone moce. Wspólnota jednak zdecydowała nadal oddawać cześć bogini, nieznacznie modyfikując obrzędy i rytuały.

“Straciliśmy tak wiele, ale jednego stracić nam nie wolno. W jej imię i jej dziedzictwo - nie wolno nam utracić nadziei. To jest jej testament, który towarzyszyć nam będzie po wszystkie pokolenia - jak światłość w mroku, jak iskra w ciemności. Nadzieja. Nadzieja, że ona kiedyś powróci.“

Szczególne cechy kultu Tavar wykształciły specyficzne umiejętności u jej wyznawców - nawet bez wsparcia bogini cechowała ich niezłomna wola, żelazna psychika i empatia, pozwalająca rozumieć i wpływać na psychikę innych. Wielu wyznawców odmówiło wręcz uznania faktów, odmówiło uznania ukochanej bogini za martwą. Skoro powrócili starzy bogowie, argumentowali, skoro przywrócono Wajana i Gabonę, to nie wolno porzucić nadziei, że i Ona powróci. I choć znawcy dziejów słusznie przytaczali, że tu należałoby powołać się raczej na przykład Izosa (o ironio, przez Tavar właśnie zabitego), którego nikt nigdy nie przywróci, nie zmniejszało to wiary i uporu. Z każdego zakątka kraju nadchodziły informacje o cudach bogini, o niesamowitych zdarzeniach, czynionych “bezsprzecznie” jej mocą, podsycając siłę wpływu owych sekt. Po roku 950 Styria zmieniła się całkowicie, choć pozornie niewiele form państwowych uległo przeobrażeniu. Dramat roku 950 okazał się potężnym spoiwem, jednocząc styryjski naród jak nigdy dotąd. Dotychczas Styryjczycy w swojej większości odmawiali oddawania czci bogom, nazwanym Opiekunami, teraz do tego grona dołączylo nowe bostwo panteonu, czyli Fortuna-Lokki. Jego kult został w Styrii oficjalnie zakazany pod karą śmierci. Czarna Tercja i Szkarłatni Paladyni oficjalnie zerwali także związki z Inkwizycją, oskarżając tę ostatnią o zdradę i manipulację, którą pośrednio doprowadzili do śmierci bogini. Na polu religijnym Styria poglębiła zatem izolację, gdyż jedynym bóstwem, którego kult był w Styrii aprobowany, była Velossura, uznana za “przyjaciółkę i siostrę” ich Panienki.