Zmiany

Historia świata gry/940-

Dodane 11 146 bajtów, 16:45, 18 mar 2023
m
brak opisu edycji
Obydwie wyprawy były gotowe w lecie 943 r. i jesienią wyruszyły.
 
== Rok 944 (wydarzenia larpów 2022) ==
=== Dziedzictwo ===
''Fabuła wakacyjna''
==== Nie mogło pójść łatwo ====
Ekspedycja lądowa, podróżująca na południe wzdłuż gór Larion, po nieoczekiwanych problemach na trasie, została rozdzielona. Część dowodzona przez szefową wyprawy, Melindę dar Rette, wyruszyła przodem wraz z końmi, wozami i całym materialnym zapleczem kierując się do celu wyprawy - węzła geomantycznego w Agade. <br>Tam zbudowano bazę, a po dołączeniu pozostałej części wyprawy obie grupy oczywiście wymieniły się odkryciami. Tereny, przez które wędrowali, z daleka wyglądały jak zamieszkane - były drogi i światła w dolinach, ale przy próbach bliższej eksploracji znajdywano tylko ruiny wiosek, oświetlonych magicznymi, “wiecznymi” latarniami podłączonymi do sieci geomantycznej. Zupełnie jakby mieszkańcy opuścili je dawno temu. <br>Badania nie były jednak problemem. <br>Dążono do geowęzła, ponieważ tam było możliwe zbudowanie portalu, a przez ten dałoby się dostarczyć zaopatrzenie, medykamenty i wsparcie. Braki zapleczowe stały się problemem po tym, jak wyprawa na pustyni straciła większość wozów z zapasami, a po przybyciu na miejsce - wszystkie konie. Tymczasem pierwsze próby budowy portalu rozbiły się o fakt, że przeplyw energii z jakiegoś powodu był zablokowany. Nie było innego wyjścia, niż znaleźć tego przyczynę.
 
==== Stworzenia z Agade, stworzenia z Tyndhur ====
Trafiono także na gniazda agresywnych istot - bardzo podobnych do tych znanych z wyspy Tyndhur. Pomimo obaw zdecydowano się na badania, z ich legowiska zabrano próbki, jaja, a w jednym miejscu znaleziono latarnię z aktywnego Minerału, który otoczony dziwną powłoką nie powodował skażenia. Badania nad zebranymi próbkami wykazały niesamowite właściwości napotkanych stworzeń. Część z nich była zbieżna z odkryciami z Tyndhur, śluz był nośnikiem zarodników, które wnikały przez dosłownie najmniejszą nawet skazę w powłoce skórnej. Ale było tego znacznie więcej. Z jaja wyhodowano małą istotę, którą trudno nazwac inaczej niż robal, wchodziła ona w ciało nosiciela, niezależnie od rasy i przejmowała nad nim kontrolę. Analiza dokumentów agadejskich wskazywała, że starożytna cywilizacja nie tylko poznała ten gatunek, ale wręcz oddawała mu cześć.<br>Na szczycie drabiny rozwojowej stała istota, którą Agadejczycy uznali za bóstwo, nadając mu imię Xwede. <br>Odkryto, że “dzieci Xwede” przechodzą przez wiele różnych form rozwoju, które wszystkie różnią się od siebie. Te, które pełniły rolę wojowników, były bezwzględne i niezwykle skuteczne, jedyną słabą stroną był wrażliwy wzrok. Nazwano je Zarokan. <br>Były także inne rodzaje - “robale”, wnikające w umysł i pozwalające na jego kontrolę, zwane “weng” czy upiorni psionicy, którzy się nimi posługiwali. <br>Ich śluz wykazuje niesamowite właściwości, zmuszające żywą tkankę do współpracy, co umożliwia nie tylko rozmaite zabiegi chirurgiczne, ale także… tworzenie mutacji i hybryd. Pancerze jednej z agresywnych form dają się przerabiać (wysuszone, starte na pył i zmieszane z żywicami) na kolchidyrę, która daje możliwość ekranowania aktywnego minerału, dzięki czemu przestaje być on niebezpieczny. <br>Radość z licznych odkryć przyćmiewała świadomość, że Xwede to nic innego jak matrona Roju. Tego samego Roju, którego upiorną Matką była pochodząca z Pustki “Pożeraczka Światów”, jedna z dwojga władców Pustki.
 
==== Nie jesteśmy tu sami ====
Od samego początku widok opustoszałych wiosek stał w sprzeczności z widywanymi tu i ówdzie ewidentnie żywmi postaciami. Ktoś śledził poczynania wyprawy, obserwował z daleka. Początkowo uważano ich za miejscowych, ale te złudzenia szybko i boleśnie się rozwiały, gdy nieznajomi pojawili się pod obozem, żądając oddania im placówki. Po stanowczej i dosć oczywistej odmowie wywiązała się zacięta walka, a przybysze, używając magii opierającej się na demonach eshkara, okazali się być mieszkańcamia Pethabanu. Ze wsparciem eskhara i dzięki swojej mocy, pochodzącej od Szakala, okazali się zbyt silni dla osłabionej wyprawy. Jednak ich intencją nie było po prostu podporządkowanie sobie odkrywców. Pethabanczycy szukali wyjścia z opłakanej sytuacji, w jakiej sami się znaleźli, gdy ich własna baza została zniszczona. Szukając pola do współpracy podzielili się swoją wiedzą, ujawniając, że na węźle geomantycznym jest maszyna, dzięki której Assura Makan niegdyś była zielona. Niestety zagnieździła się na niej matka roju zwana Matroną. Wysysa ona energię z węzła, czerpiąc energię do rozmnażania się. Kanały siatki geomantycznej pozwoliły na wyssanie energii z żyznego stepu, zamieniając go w jałową pustynię. <br>Ostatecznie, po tym, jak udało się wyjaśnić z agresorami pewne kwestie, zawarto z nimi tymczasowy sojusz, mający na celu dobranie sie do Matrony, tej, którą Agadejczycy nazwali Xwede.
 
==== Węzeł Agade ====
Centrum węzła geomantycznego znajdowało się w podziemiach starożytnej fortecy, w którą Matrona dosłownie … wrosła. Jej macki przenikały ściany, wysysając energię z kolejnych jego odnóg. Plan wdarcia się tam pomimo trudności udał się, a sama Xwede okazała się istotą zdolną do komunikacji i rozumną. Na tyle rozumną, by niemal udało się przekabacić członków wyprawy szantażem - miała przecież pod kontrolą cenną maszynę, która byłaby w stanie znów zazielenić pustynię. <br>Zniszczenie istoty pozostało jednak priorytetem. Eaformator został zniszczony.
 
==== Agadejskie krypty ====
Przez cały czas trwania wyprawy znajdowano kolejne miejsca, zamurowane i zabezpieczone systemami łamigłówek - tam starożytni ukryli swoją wiedzę, świadomi, że ich cywilizacja upada.
To, że Agade upadło, było wiadome już po znaleziskach z Tyndhur, ale dopiero teraz stało się jasne, dlaczego sąsiednia Eordaja zaatakowała rzekomo pokojowy lud Agade. Pod sztandarami Eordai zjednoczyły się liczne miasta-państwa, zaniepokojone tym, co Xwede zrobiła z mieszkancami Agade i tym, jak Rój zamierzał się rozwijać. Eordaja po prostu zrozumiała zagrożenie, obserwując, co Agadejczycy robili z jeńcami, jak przemieniano ich w inkubatory dla hord Zarokan. <br>Dzięki archiwom poznano także i dalszy ciąg tej historii. <br>Ostatni Agadejczycy uciekli w podziemia, zamierzając dotrzeć do starożytnej siedziby krasnoludów, do Mortheimu. W podziemiach spędzili na wędrówce ponad 40 lat, a ostatecznie najwyraźniej zabłądzili, docierając na Tyndhur, zamiast do Mortheimu. <br>Nie była to jedyna wiedza, jaką objawiły światu agadejskie ruiny. <br>W jednej z krypt znaleziono plany eaformatorów, a także instrukcje wytopu kolchidyry, a oprócz tego - dokumentację prac z hybrydami, dość upiornymi, właściwie potworami tworzonymi z połączenia różnych istot z użyciem śluzu Xwede.<br>Od teraz świat czekały wielkie zmiany.
 
Węzeł Agadejski, zgodnie z umowami, stał się własnością sponsora wyprawy - Kompanii Nowej Magii. Wielkie korzyści odniosła także macierzysta uczelnia badaczy z wyprawy, czyli Kolegium Messyńskie, którego najjaśniejszą gwiazdą stała się prof. Artemia da Tirelli, szefowa ekipy naukowej. <br>Wkrótce zaś skutki odkryć miał odczuć cały świat.
 
=== Oto wstaje świt ===
''Epilog''
==== Szczyt w Dormenos ====
Jesienią po powrocie wyprawy agadejskiej Kompania Nowej Magii zorganizowała międzynarodowe sympozjum, którego obiektem były znaleziska i odkrycia przywiezione ze starożytnych ruin.
Do Dormenos w Ofirze, dawnego sanktuarium Widy, przybyły przedstawicielstwa krajów, organizacji, prywatnych osób, każdy, kto miał coś do powiedzenia na świecie, pojawił się lub przysłał reprezentanta.<br>Kompania Nowej Magii nie zawiodła, prezentacja technologii i rozwiązań była spektakularna. Na podstawie odzyskanych projektów odtworzono zniszczony w Agade eaformator.
Przedstawiono wyhodowaną pod kontrolą naukowców nową Xwede, matronę Roju, oraz fascynujące właściwości wytwarzanych przez nią substancji, która regenerowała tkanki pozwalając na przeszczepy i skomplikowane operacje. <br>Aktywny minerał jako źródło potężnej energii, wcześniej śmiertelnie niebezpieczny, mógł od teraz zasilać magimaszyny, bądź nawet całe miasta dzięki właściwościom kolchidyry, pozyskiwanej z masowo wyhodowanych zarokan - wojowników Roju.
Wyhodowana Xwede wydawała się na tyle współpracować z hodowcami, że jej możliwości psioniczne mogły stać się narzędziem dla ludzi, dając nowe możliwości wglądu w czyjś umysł, nie tylko w celu agresywnym, ale i dla leczenia.
 
Wszyscy zainteresowani mogli oczywiście zakupić przedstawione innowacyjne rozwiązania, sympozjum było bowiem w istocie wielką aukcją…. Jednak pod koniec bankietu wybuchł alarm, zwiastujący kłopoty. <br>Wyhodowane stworzenia jakimś sposobem wydostały się z klatek, a przy zabezpieczeniach, jakie zastosowała Kompania, zawinić tutaj mógł jedynie … akt sabotażu.<br>
To jednak należało wyjaśnić PO bezpiecznym wydostaniu się poza fortecę. Parę podejrzeń było w obiegu, przed rozpoczęciem bankietu wielu uczestników rozmawiało z dość.. ofensywnym poselstwem z Aenthil, które żądało zniszczenia wyników badań nad Rojem. <br>Winowajca postanowił jednak objawić się sam. Ten, który stał za całym powstałym chaosem, okazał się być kimś więcej niż sabotażystą.
 
Tu wspomnieć należy, że sześć lat wcześniej, gdy w wergundzkim Bibraktborgu desperackim rytuałem udało się sprowadzić na Eę ostatnich Starych Bogów, oprócz nich przez domykającą się właśnie ochronną sferę geomantyczną przedarł się ktoś jeszcze. Ktoś, kto się nie przedstawił, nie ukazał swojej twarzy i pozostał w ukryciu, zbierając wokół siebie wiernych wyznawców, którym przedstawił się jako Fortuna.<br>Przyciśnięty do muru przez tropicieli Inkwizycji uderzył z wyprzedzeniem i objawił swoją tożsamość (wraz ze sporą garścią gróźb i żądań).
 
Istota ta oczywiście nie narodziła się w Biborgu. Istniała na Ei na tysiąclecia przed tym rytuałem, służąc jako Posłaniec (anioł) bogini równowagi, Toledzie. Nazywano go tysiącem imion we wszystkich częściach świata - był więc i Fortuną, i Chaosem, i Losem, i Kłamcą. Znali go starożytni Agadejczycy i Styryjczycy, przyłożył rękę do wywołania apokalipsy i potopu, i do zatopienia Felnoru w szczególności. <br>Przedstawił się zaś imieniem Lokki. <br>Jak znaczące było to wydarzenie dla samego Felnoru chociażby, świadczyć może fakt, że spowodowało iż elfy z wysp porzuciły Szakala, przeklinając tego, który wykorzystał ich wiarę i tego, który ich podstępem w to wmanewrował. <br>Tak zakończyło się sympozjum w Dormenos, jeden z tych momentów historii, po których nic już nie mogło być takie jak przedtem.