Linia 84: | Linia 84: | ||
Zapowiadano, że ona w końcu nadejdzie. Przepowiednia z Aghurmi to zapowiedziała. Jak zresztą można było uniknąć tego, skoro na Ei hodowano przecież już dziesiątki matron. Czy ktoś łudził się, że ona nie słyszy ich wołania? | Zapowiadano, że ona w końcu nadejdzie. Przepowiednia z Aghurmi to zapowiedziała. Jak zresztą można było uniknąć tego, skoro na Ei hodowano przecież już dziesiątki matron. Czy ktoś łudził się, że ona nie słyszy ich wołania? | ||
Ujrzano ją tylko przez krótką chwilę. Olbrzymią, opromienioną zieloną poświatą, rozpościerającą swoje macki, wpuszczone w powierzchnię Ei. Nikt chyba do końca nie zdążył sobie zdać sprawy z tego, na co patrzy. | Ujrzano ją tylko przez krótką chwilę. Olbrzymią, opromienioną zieloną poświatą, rozpościerającą swoje macki, wpuszczone w powierzchnię Ei. Nikt chyba do końca nie zdążył sobie zdać sprawy z tego, na co patrzy. | ||
− | + | Pożeraczka światów. Nienasycony głód. Dotarła tu. Znalazła nas. | |
Naprzeciw niej stanęła drobna iskra szkarłatu, bogini w obronie swojego świata, matka w obronie swoich dzieci. Nierzeczywista, nierealna. Jak mit, baśń, sen na jawie po długiej nocy pełnej zmęczenia. | Naprzeciw niej stanęła drobna iskra szkarłatu, bogini w obronie swojego świata, matka w obronie swoich dzieci. Nierzeczywista, nierealna. Jak mit, baśń, sen na jawie po długiej nocy pełnej zmęczenia. | ||
Ale to była prawda. Bogini Tavar zastąpiła drogę Pożeraczce, drogę do szczątków Szakala i resztek jego mocy. Żadne ludzkie oko nie zobaczyło tej walki. Wszyscy jednak widzieli skutki | Ale to była prawda. Bogini Tavar zastąpiła drogę Pożeraczce, drogę do szczątków Szakala i resztek jego mocy. Żadne ludzkie oko nie zobaczyło tej walki. Wszyscy jednak widzieli skutki |
Aktualna wersja na dzień 14:40, 19 mar 2024
Wątki świata gry: Wędrowcy, Lustro, Rój |
---|
Początek wątku: ściśle tajne |
Status: ściśle tajne |
Powiązania: ściśle tajne |
Co widzisz kiedy patrzysz w lustro, dziecko? Czym jest odbicie? Co w nim powstaje… Świat, świat podobny do tego, który widzisz, ale inny prawda? Zatem w co tak naprawdę spoglądasz?
Na możliwości. Bezkresne, niezmierzone, niezrozumiałe.
My też ongiś zdaliśmy sobie z tego sprawę, zrozumieliśmy co możemy osiągnąć dzięki tej prostej prawdzie. Tak. Świat był wtedy jeszcze młody, a my aroganccy. Zbudowaliśmy wieżę, którą widać było z każdego punktu znanego nam świata, zaś jej dach zawsze ginął w chmurach.
Na jej szczycie umieściliśmy Lustro. Nie, nie takie. Nie prostą taflę. Ogromny, wielokasetowy kryształ, który obijał światło i mrok w sposób jakiego nie potraficie wciąż pojąć. To nie przytyk, jedynie stwierdzenie prawdy. Czym było Lustro? Perfekcją odbicia. Gdy patrzysz w zwierciadło widzisz inny świat, lecz tylko jeden i jest to jedynie zniekształcona wersja twojego świata i to jest bardzo niebezpieczne. Gdy spoglądało się w nasze Lustro można było dostrzec inne światy. Miejsca, o których nie śnili wasi artyści i filozofowie. Piękno stworzenia Deucesa, które było na wyciągniecie ręki. W istocie, do którego można było przejść przez nasze Lustro.
Jednak nic nie może trwać wiecznie i wkrótce nastał nasz upadek. Budując Lustro poprosiliśmy o pomoc potężną istotę, która do dziś ściga nas z zażartością niezrównaną przez żadnego drapieżnika. Krąży wiele opowieści o tym jak ten konflikt się rozpoczął. Jedną z nich opowiedzą wam wasi szamani.
Owe opowieści istnieją na raz w wielu miejscach, wielu światach. Wszystkie różne, wszystkie prawdziwe, wszystkie kłamliwe. Ale pozostaje jedna prawda. Istota, która nas ściga, pała nienasyconym głodem, który rzuca na kolana światy.
By ją zatrzymać rozbiliśmy nasze Lustro, zaś ostatni spośród nas uciekli, każdy z jednym fragmentem w swej opiece. Staliśmy się Wędrowcami. Przez lata kolejni z nas wpadali w szpony niestrudzonego roju, a fragmenty lustra zostały im odebrane. To samo niemal stało się i w waszym świecie, w kraju zwanym Teralą, w trakcie wielkiej plagi, lecz uchroniliście naszego brata, za co jesteśmy wam wdzięczni.
Nie wiem ilu z nas pozostaje, ile fragmentów jest w jej rękach. Wiem tylko że ona się zbliża, a jej cień odziera z rozumu całe rasy. Pożeraczka Światów, jak ochrzcili ją wasi magowie, jest niestrudzona, lecz jeszcze nie zdobyła Lustra, a wiec dryfuje pomiędzy światami, wpadając na nie przypadkiem i niszcząc wszystko co stanie jej na drodze.
Myślicie że przed czym uciekała bogini dziś znana jako Tavar?
Tak… Kiedy patrzycie w gwiazdy widzicie piękno świateł, ale tak naprawdę powinniście obawiać się dzielącej je ciemności. Lecz nie martwcie się, Pożeraczka nie ma jeszcze Lustra. Jeszcze nie…
Spis treści
Co się stało na Pohryniu
Za czasów kniazia Dragana w Terali odkryte zostały niezwykłe stworzenia. W lochach władcy Pohrynia, palatyna Mojmira, przetrzymywana była istota, będąca dla swojego posiadacza źródłem nieograniczonej energii magicznej. Wkrótce przyszli też inni – ich opisy są sprzeczne ze sobą i niejasne, świadkowie wspominali o mocy wpływania na umysły, o wzroku przenikającym ściany, zielonych promieniach palących oczy.
Wiele lat później, mając do dyspozycji relacje z tamtych wydarzeń, osoby związanie z Trzema Przeciwko Szakalowi, podjęły ryzykowną grę. To, co gnieździło się w ruinach Pohrynia, było w istocie jedną z roju, tworem potężnej eskhara, nazywanej Pożeraczką albo Matroną. Była wielkim zagrożeniem dla Ei, ale też wielkim zagrożeniem dla Swarta-Szakala. Zrobiono zatem wszystko by te dwie istoty zwrócić przeciwko sobie nawzajem i chociaż na chwilę odwrócić ich uwagę od Ei. Zamysł ten się udał i umożliwił późniejszy rytuał w Bibraktborgu, jednak była cena. Dopuszczono, aby w Pohryniu zagnieździła się Matka Lęgu, awatar Matrony, jej mniejsza kopia.
Pokłosie wyspy Tyndhur
Ryzykowna gra przyniosła efekty - dwie najpotężniejsze istoty Pustki rzeczywiście, (prawdopodobnie) na chwilę zajęte sobą, odwróciły swoją uwagę od Ei, na którą obydwoje polują. Na chwilę dość długą, by rytuał w Bibrakktborgu postawił potężną zaporę, kopułę, której nie mogli przebyć. Ale w krypcie pohryńskiej dojrzewała matrona i jej pomioty, a wkrótce otrzymały niespodziewane wsparcie. Pod koniec 942 r. w rejonie Pohrynia i Srebrnohory wybuchła epidemia. Nieznany pasożyt atakował ludzi, przenosząc się w niewidzialny sposób pomiędzy zarażonymi, po czym rozrywał wnętrzności, wydostając się na zewnątrz w postaci niewielkich rozmiarów węża. O tym, że jest to efekt działania śluzu, rozniesionego po świecie z wyspy Tyndur, dowiedziano się dopiero, gdy wróciła z powrotem wyprawa, wysłana w rejon starożytnego Agade. Tam bowiem odkryto coś w rodzaju matecznika, źródła istot, zmutowanych jako hybrydy Roju i człowieka, stamtąd też, po upadku Agade, zostały one rozniesione po podziemiach oraz zawleczone na odległą, oceaniczną wyspę. W 944 r. w sierpniu upadły zabezpieczenia podziemnej krypty na Pohryniu i stworzenia, nazywane już wówczas zgodnie z agadejską nomenklaturą “xwede”, wydostały się, kolonizując cały masyw Srebrnohory. Zbiegło się to w czasie z obecnością w tym rejonie wergundzkiej ekspedycji specjalnej, wysłanej z obozujących pod Visnohorą wojsk oblężniczych. Jesienią problem, wciąż jeszcze lokalny, wydawał się poważnie narastać.
Wiedza naszych przodków
Zimą 944 roku nowy Wielki Mistrz Łowiecki Akademii Jastrzębieckiej Dalimir poprowadził na Pohryń wyprawę eksterminacyjną, która, używając wiedzy z Agade sprawnie opanowała plagę Roju. Starożytne dokumenty odkryte w Agade nie tylko pozwoliły na skuteczną walkę z Zarokan, ale też wskazywały na możliwość współistnienia ludzi i Xwede w relacji symbiotycznej.
W oparciu o archiwa rozpoczęto badania nad hodowlą i wykorzystaniem różnych form rozwojowych w medycynie i technologii. Główną jednostką prowadzącą eksperymenty była Kompania Nowej Magii, która nie tylko założyła placówki na terenach agadyjskich, ale też przetransportowała jaja i otworzyła hodowle na terenach Krajów Północy. Naukowcom z KNM udało się efektywnie porozumieć z Matronami i opracować metody utrzymania hodowli w sposób niezagrażający lokalnej ludności i dający wymierne korzyści, tworząc nowy, szybko zyskujący popularność, nurt w dziedzinie medycyny i nauki.
Kataklizm
Zapowiadano, że ona w końcu nadejdzie. Przepowiednia z Aghurmi to zapowiedziała. Jak zresztą można było uniknąć tego, skoro na Ei hodowano przecież już dziesiątki matron. Czy ktoś łudził się, że ona nie słyszy ich wołania? Ujrzano ją tylko przez krótką chwilę. Olbrzymią, opromienioną zieloną poświatą, rozpościerającą swoje macki, wpuszczone w powierzchnię Ei. Nikt chyba do końca nie zdążył sobie zdać sprawy z tego, na co patrzy. Pożeraczka światów. Nienasycony głód. Dotarła tu. Znalazła nas. Naprzeciw niej stanęła drobna iskra szkarłatu, bogini w obronie swojego świata, matka w obronie swoich dzieci. Nierzeczywista, nierealna. Jak mit, baśń, sen na jawie po długiej nocy pełnej zmęczenia. Ale to była prawda. Bogini Tavar zastąpiła drogę Pożeraczce, drogę do szczątków Szakala i resztek jego mocy. Żadne ludzkie oko nie zobaczyło tej walki. Wszyscy jednak widzieli skutki Bogini Tavar zginęła. Ale obca istota, Pożeraczka światów, zginęła wraz z nią.
Tymczasem na Ei pozostały matrony. Początkowo oszołomione i zdezorientowane, po jakimś czasie wszystkie zrozumiały, co się stało. Rój wciąż istniał, zabrakło tylko królowej… Po wydarzeniach w Silarezie w plaówkach badawczych i hodowlanych Kompanii zanotowano ciekawą zmianę - zarokan pochodzące od poszczególnych matron zaczęły zmieniać barwy. Nabierały odcieni zieleni, żółci, nawet błękitu, starając się odróżnić od innych. A gdy znalazły się w pobliżu osobnika innego roju, natychmiast go atakowały. Zupełnie, jakby Rój zakładał, że nowa królowa może zostać wyłoniona w toku rywalizacji.