Laro/Rozszerzenie

Informacje ogólne
Informacje szczegółowe
Profesje


"Ej, te papiery wyglądają na istotne..."


Znajdujące się tu informacje są swoistym rozszerzeniem wiedzy i nie są niezbędne do wejścia w świat gry. Jeśli zamierzasz jednak grać tą nacją, warto je sobie przyswoić, by uniknąć ewentualnych błędów, niedopowiedzeń lub niezręcznych sytuacji.

Rys historyczny

Dla wszystkich elfich ludów naszego rejonu Saiwa Randa, Era Ciepła, trwająca od 131 loa (2489 lat gwiezdnych). Poprzednia, Helce Randa, Era Lodu, zakończyła się kataklizmem, w efekcie którego obszerne tereny na dalekim zachodzie i południu zostały zatopione, a w Krainach Północy pojawili się ludzie. Saiwa to szósta era w dziejach, które liczy się od początku uzyskania świadomości przez elfy – mistycznego momentu zwanego Cuivea (Przebudzenie).

Rasa elfia ma swój początek w odległym, a właściwie mitycznym (najprawdopodobniej) miejscu. Elfy nie są w stanie, ani też nie mają takiej potrzeby, wskazać gdzie dokładnie nastąpiło Cuivea – Przebudzenie. Niektórzy spośród elfich filozofów głoszą nawet, że nie było to na tym świecie, a w wymiarze dziś należącym do istot zwanych bogami. Jednak świat elfów jest znacznie większy niż świat ludzi. Elfy mają świadomość, że na zachodzie, poza wielkim morzem, na południu poza nieprzebytymi dżunglami, a także na wschodzie poza egzotycznymi krajami ludzi, są krainy zamieszkane przez ich pobratymców. Nie próbują jednak (poza nielicznymi Talsoi) nawiązywać kontaktu, przekonani, że ów nastąpi samoczynnie we właściwym czasie.

Dzieje ostatnich stuleci

Alta Tavar przez wieki stanowiła główny problem i cel wojen elfów Laro. Choć główny ciężar opanowania anomalii wzięli na siebie mieszkańcy Aenthil, Laryjczycy zbrojnie wspomagali pobratymców, broniąc granic tam, gdzie nie zdołały zatrzymać wroga Czarne Kamienie. Ludzi mieszkańcy Larionu traktowali pobłażliwie, choć początkowo wrogo i długo próbowali zniechęcić ich do osiedlania się na ziemiach północy. Po długich wojnach z Ofirczykami zrozumieli jednak, że ludzki upór nie ma sobie równych i zawarli pokój, skupiając się głownie na swoim głównym wrogu – Puszczy. Niejednokrotnie też wybuchały poważne konflikty między Laro a ludem Aenthil, napędzane przez skrajnie różną filozofię i mentalność obu plemion. Punktem zapalnym była Telfamba, forteca wybudowana na największej na świecie intersekcji, wspólne dzieło połączonych plemion, do którego teraz jedni i drudzy rościli sobie prawa. Ostatecznie Alta Tavar wyzwoliła się z więzów, jakie nałożyły jej elfy. W swoim zaślepieniu nie dostrzegli, że obca siła, jaką w niej widzieli, posiada wolę i możliwość przeobrażenia, a krzywdy, jakie wyrządza, nie były intencjonalne. Tavar narodziła się po raz drugi i zyskała potęgę, której użyła w pierwszym odruchu gniewu na swych ciemiężycielach. Aenthil otrzymało potężny cios, miasto spłonęło, a elfy poszły na wygnianie. Laryjczycy nie mogąc zrobić wiele więcej, wydarli Tavar fortecę w Telfambie, ale gest ten wzbudził tylko wściekłość Aenthil. Pomiędzy nimi, a mieszkańcami Larionu zapanowała poważna nienawiść. Był to rok 868, nieco ponad jedno loa później Laro i Aenthil wsparli przeciwne strony w Wielkiej Wojnie między Styrią, a Wergundią, co pogłębiło tylko ów konflikt. Gdy w roku ludzkim 900 na Zapołudniu odradzało się państwo Qa, Laro pamiętni historii sprzed wieków wycofali się w swoje góry, widząc w starciu nowego Qasyran i reinkarnacji Styrii nowe wcielenie dawnej wojny, która nie była ich wojną. W roku 903 na północ ruszył najazd rosnącego w siłę Qasyran, huany Laro przyglądały się mu, utrzymując absolutną, bezwzględną neutralność.

Czas Wojen o Północ

Lud elfów Laro od niezliczonych tysiącleci podzielony jest na plemiona zwane Huanami, dalej dzielącymi się na rody. W społeczeństwie elfów z gór honor i renoma są wszystkim, podobnie jak jedność stworzona przez wspólnotę duchową zwaną Ikni. Ci którzy okryją się hańbą zostają wygnani z Laro, wygnani z Ikni, a ich szanse na powrót są niewielkie.

Jest to zatem kara, którą stosuje się tylko w przypadku najcięższych przewin. Taki los spotkał ród Andhakary, który został wygnany w związku z oskarżeniem przywódcy rodu, Faltorna, o morderstwo młodszego brata t’antsan Savry, władczyni całego ludu Laro. W trakcie procesu Faltorn nie wypowiedział ani słowa, ni do Savry, ni do swych synów którzy próbowali gro bronić. Tym samym Faltorn został uznany za winnego i wygnany wraz ze swym rodem z Laro i z Ikni. Lecz zanim odeszli członkowie rodu Faltorna oraz jego sojusznicy podnieśli zbrojny but sprzeciwiając się wyrokowi, lecz tym samym pieczętując swoje wygnanie.

Andhakara odchodząc pociągnęła za sobą wielu innych Laro tworząc alternatywną społeczność wygnańców, przewodzoną przez Altarisa po tajemniczym zniknięciu Faltorna. Od tamtego czasu stronnictwo pozostawało znacznie bliżej z państwami ludzi i aktywnie brała udział w wojnie przeciw Qa. W owym konflikcie Andhakara odegrała fundamentalną rolę w kontrowersyjnym dziś planie by wciągnąć Laro w wojnę manipulując Qa by porwali krewniaczkę Savry, tym samym zmuszając ją do wypowiedzenia wojny o honor. Jednak znacznie ważniejsze dla całego świata mogą okazać dzieję Andhakary wciąż okryte cieniem tajemnicy, oraz intryga która zaowocowała ich wygnaniem. Losem całego rodu Andhakary od stuleci próbuje manipulować starożytna siła, wciąż knująca przeciw śmiertelnikom, a nawet bogom. Faltorn odrzucił ofertę owej potęgi, za co został ukarany i wrobiony w zabójstwo oraz wygnanie. Niestety lata później jego poświęcenie okazało się daremne, gdy jego syn, Altaris, zawarł pakt z ową potęgą by uchronić swe życie, czy też raczej nie-życie.

Jednak jaki syn taki ojciec i kiedy Altaris zrozumiał swój błąd postawił się owej sile i zaczął szukać sposobów na walkę z nią, jednocześnie znajdując dowody, które oczyściły jego ojca z zarzutów. Wiedzę owoą otrzymał z rąk Tirue, która wstąpiła do Zakonu Złamanego Kręgu, starożytnej organizacji poświęconej ochronie wiedzy na temat początków Ikni, Laro i Podziemnych Elfów, gdyż przed Ikni owe rasy były jednością. Jednak wkrótce po zdobyciu owej wiedzy syn zniknął podobnie jak ojciec przed nim.

Po latach Andhakara powróciła do Laro, oczyszczona z zarzutów, Savra zaś przekazała władzę w przeddzień swojej śmierci, przyznając się jednocześnie do błędu, jaki popełniła, oceniając Faltorna, przywódcę Andhakary. Wieść głosi, że Altaris wciąż chodzi po świecie i zamierza wrócić do swego rodu, namaszczony przez Savrę na swego następcę. Księga Andhakary pozostaje otwarta, choć pierwsze jej strony są zapisane krwią, to jest to tusz z którego Laro od wieków piszą historię swej chwały, zaś dzieci Andhakary to jedni z najbardziej nieugiętych elfów na świecie.

Prowokacja w Silberburgu

W roku ludzkim 935, zgodnie z przepowiednią, miała zostać rozpoczęta walka przeciwko Zapołudniu, to jedyna skuteczna szansa pokonania przeciwnika. Larion pozostawało neutralne zgodnie ze z dawna przyjętą doktryną nie mieszania się w cudze wojny. Jedynymi Laryjczykami, zaangażowanymi w walkę przeciwko Qa, byli synowie Faltorna, przywódcy wygnanego rodu Andhakara. Zdeterminowani do zrekrutowania Laro dla sił Północy odważyli się na prowokację, zabijając laryjską dyplomatkę i pozorując zabójstwo z rąk Qa. Czyn ten, o tyle skuteczny, co tajny, spowodował reakcję księżnej Savry, która ufortyfikowała granice i twierdzę Telfamby. Laro wypowiedziało wojnę Qa, jednak armia wciąż nie ruszyła się poza granice księstwa.

Armia Laro na wojnie

W 936 r. magiczny atak w postaci zbombardowania styryjskiego miasta Perbatasan, przechylił na stronę Północy szalę zwycięstwa w wielomiesięcznej bitwie pod Erwick.

Zagrożenie dla Ikni

W roku ludzkim 938 miały miejsce wydarzenia, które wstrząsnęły świadomością Laro, choć nie wszystkie zostały w pełni ujawnione. Zapalnikiem wydarzeń był napad goblińskiego komando na stolicę podziemnych elfów, rthis'avę skąd ukradziony został Zwój Złamanego Kręgu – artefakt, przechowujący wiedzę o przyczynach rozłamu między elfami podziemnymi i Laro. Ostatecznie Zwój został odzyskany w bezprecedensowej wspólnej akcji elfów Laro i Tlais Burzuma, a wkrótce potem także odczytany. Do wiedzy władców obydwu ludów dotarła informacja o korzeniach Ikni – wspólnoty umysłów i dusz, do której powstania doprowadził jeden z dawnych bogów, pan ciemności, zwany Swartem. Zwój zawierał także Ostatnie Słowo – dopełnienie dzieła, które pozwoliłoby Swartowi w pełni przejąć władzę nad świadomością Laro. To powstanie Ikni i niezgoda na jego podporządkowanie Swartowi stała się przyczyną odejścia części elfów w podziemia i trwającego całe pokolenia Rozłamu.

Obrona Kalidorei

Księstwo Larionu przystąpiło do wojny z powodu urażonego honoru, nie zaś z koneiczności, pomimo starań ekstremistycznej Anndhakary zaangażowanie to było stanowczo mniejsze od możliwego. Licząca 150 tys. Ludzi Brygada Wilka (Cuitlachtli) maszerowała na północ wzdłuż granicy styryjskiej na Yro, prosto na rejon umocniony w Kalidorei. Tymczasem Laro zaabsorbowani byli historycznymi wydarzeniami w podziemiach, pierwszym od pokoleń rozejmem z elfami podziemnymi oraz politycznym trzęsieniem ziemi, jakie spowodowało przywrócenie do praw rodu Andhakara. Kalidorea została obsadzona przez zaledwie 40 tys. wojowników, zwołanie wojsk rezerwowych w huanach ogłoszono zbyt poźno. Splot okoliczności pchnął sytuację w najgorszym z możliwych kierunków. Gdy zwołane wreszcie wojska rezerwowe (a Laro ma gigantyczne możliwości rezerwowe, około 50% ludności jest w stanie ruszyć do walki) maszerowały w pośpiechu na północ, wódz brygady, tana-tlatone huei Oepetl Cuitla, składał walczącym w Kalidorei ofertę honorowej kapitulacji. Gdy wojska rezerwowe z południowych huanów dotarły na północ, Brygada Wilka minęła Kalidoreę, przekraczając granice bezpiecznego Aenthil.

Kiedy wojownicy Laro z wojsk rezerwowych wkroczyli do zniszczonych fortów, zastali wykonane zgodnie z rytuałem mogiły 40 tys. obrońców Kalidorei, a na nich tablicę „Szanujemy wasz wybor”.

Gdy meldunek o tym trafił do rąk księżnej, granice niemal opustoszałych południowych huanów przekraczała właśnie interwencyjna armia Qa, zostawiając za sobą spaloną ziemię i trupy cywilów. Qa złożyli Laro ofertę odpuszczenia wojny, w której nic ich nie trzyma, zwracając uwagę, że nigdy nie wykonali wrogich kroków przeciwko państwu Larionu. Otrzymawszy odmowę, Qasyran oficjalnie uznał Laro za wroga i wykorzystał okazję maksymalnego osłabienia sąsiada. Tym samym Laro zostało zmuszone do wycofania swoich armii z Północy.

Wyprawa odwetowa i śmierć Savry

Tuż przed tym, jak wojska Qa stanęły pod Akwirgranem, zgromadzone laryjskie huany stanęły na granicy Qasyran na wysokości delty Yro. Na czele karnej ekspedycji stanęła osobiście księżna Savra. Obwiniając się o zaniedbania, które doprowadziły do klęski w Kalidorei, bezprecedensowej rzezi cywili w południowych huanach, a także doprowadziły do wielkiego zagrożenia Ikni ze strony powracającego upadłego boga – Savra zdecydowała o zakończeniu życia i odkupieniu win przez swoją śmierć. Zgodnie z wiekową tradycją rzuciła się samotnie na szeregi wroga, ponosząc śmierć. Ostatecznie uderzenie Laro dotarło aż do granic Leth Caer, ratując je przed upadkiem. Wyprawa znacząco poprawiła także sytuację negocjacyjną Larionu podczas obrad nad traktatem pokojowym.

Nowy T'antsan

Zgodnie z wolą księżnej Savry kolejnym t'antsanem został mianowany Altaris, syn Faltorna z rodu Andhakara. W momencie wyboru osoba Altarisa była już obciążona przekleństwem Swarta, dodatkowo stał się on kapłanem nowej, pojawiającej się na świecie bogini – Śpiącej w Otchłani. Nikt nie wiedział, jak ten fakt wpłynie na dalsze losy górskich elfów. Ostatecznie w Traktacie Vistanijskim Laro wymusiły na Qa liczne ustępstwa, w tym strefę zdemilitaryzowaną wzdłuż granicy oraz zapowiedź aktu „przeprosin” gdy wybrany zostanie nowy imperator.

Klęska za klęską

Kraj ten w ostatnich latach napotkał taki szereg nieszczęść, że wielu mówiło o klątwie czy innej nadprzyrodzonej przyczynie. Klęska w Kalidorei (Kalidore Ahu), w której poległa niemal cała armia laryjska, potem masakra cywilów, jakiej dopuścili się Qa w południowych huanach. Wreszcie śmierć t'antsan Savry w wyprawie odwetowej.

Aż w końcu nadeszła największa z klęsk, czyli koniec Ikni. W trakcie rytuału w Bibractborgu dokonało się wydarzenie bodaj najważniejsze w ostatnich stuleciach istnienia Larionu – wszystkie dusze, zgromadzone w Ikni, podlegającym wpływowi Swarta Szakala, zostały "uwolnione", odeszły na zawsze od świata żywych. Tym samym Ikni zamilkło. Konkretniej zamilkli przodkowie, samo Ikni zostało oczyszczone, ale całe pokolenia, które dotychczas wspierały żywych w trudnościach, zniknęły.

Kult Swarta – Szakala w Laro

Kult Swarta – istniał otwarcie do czasu, kiedy bogowie zostali zniszczeni, czyli do 915 roku. Dla elfów to niespecjalnie dawno, zatem większość kapłanów Swarta żyje. W większości przeszli oni do kultu Ikni.

Po wydarzeniach pod ziemią i dekonspiracji głównego kapłan Ikni, Roimaty, Savra podjęła poważne kroki, żeby określić, kto z kultu Ikni jest sprzedany Szakalowi. Odpowiedź nie była optymistyczna, to była przytłaczająca większość. Nieliczni nie wiedzieli, komu służą, ale też to robili, to był cały system rytuałów, starych, wbudowanych w obrzędowość od samego początku, więc nie budziły w nikim żadnych wątpliwości. Wola Swarta była pompowana w zbiorową świadomość, wpływając na decyzje i wolę ludzi. Każdy krok przeciwko kapłanom Ikni był niezmiernie trudny dla Laryjczyków, bo wiązał się z psychicznym poczuciem robienia czegoś niewłaściwego. W tym przypadku Andhakara, jako odłączona od tej świadomości, miała istotną przewagę, ale ludzie Savry nie mieli. To całkowicie sparaliżowało system decyzji w czasie trwającej wojny. Informacje przychodzące z pola walki, były mylące, rozkazy były przeinaczane i wykonywane źle. Fatalna decyzja o obronie fortec, która pochłonęła życie całej armii, tu właśnie miała swoje źródło. Fałszywe przekonanie, że nie wolno ustąpić ani zachować logiki taktyki wojennej, bo jest to sprzeczne z honorem, przyniosło straszne skutki, a z każdą duszą Ikni stawało się silniejsze.

To jednak w najmniejszym stopniu nie było czytelne dla samych Laryjczyków. Savrze udało się mniej więcej odnaleźć tych kapłanów Ikni, którzy nie wiedzieli o wielkim dziele Swarta. To były jednostki. Roimata był nieuchwytny, skrył się gdzieś w górach, z całą pewnością żyje. Zniszczenie całego kultu w obliczu wojny nie wchodziło w grę.

Czas buntowników

Po zniszczeniu Ikni zbrojne bunty przetoczyły się przez cały kraj, do góry do dołu. W większości przypadków stali za nimi kapłani Ikni, ale byłoby dużym uproszczeniem uznać, że to ich dzieło. Z punktu widzenia zwykłego mieszkańca Larionu sytuacja wyglądała tak:

  • najpierw dwór książęcy, w sposób źle oceniany przez Ikni, podejmował jakieś działania przeciwko jej kapłanom
  • potem ten sam dwór fatalnie prowadził wojnę, która w ogóle nie była nikomu potrzebna do szczęścia, bo to przecież nie była sprawa Larionu
  • potem na skutek jednej fatalnej decyzji (ściągnięcia wojowników z południowych Huanów na północ, gdzie i tak nie zdążyli) przeciwnik bez honoru wymordował bezbronnych cywilów. Już na tym etapie na południu podniosło się wiele głosów buntu
  • potem nastąpiła zmiana na tronie książęcym – zasiadł tam ktoś, kto wcześniej był uznawany za buntownika, był poza Ikni, był synem kogoś objętego anatemą, i choć ogłoszono jego rehabilitację, to w całej tej sytuacji wszystko było podejrzane
  • tuż po tym, jak nastał nowy władca, okazało się, że nie tylko dopuścił do zniszczenia Ikni, ale sam wziął w tym udział. Wcześniej podpisał pokój z mordercami bez honoru, w którym było napisane, ze ich władca przybędzie i uklęknie na grobach ofiar, a to się nie stało.

To były argumenty buntowników.

Odrzucali pokój z Qa, odrzucali władzę t'antsana, ideę udziału Larionu w dziele przeciwko Szakalowi i we wspólnocie krajów Północy. Wpływ kapłanów Ikni był wielki, choć ich moc po zniszczeniu tejże praktycznie spadła do zera, to zostało ich słowo i autorytet, zwykły, ludzki, nie magiczny. Wielu z przywódców buntowników to także samozwańczy watażkowie (rangatira), w wielu przypadkach owładnięci obsesją zemsty za jakichś zabitych bliskich.

Można przyjąć pięć wielkich ognisk buntu:

  • w huanie Ahi – ambitny i dość brutalny wódz z rodu Savry, Koane Meri-Te Motten Ahi
  • w huanie Rino – Taitsuke Itagaki Rune'kea, dowódca z czasu wojny, który nie trafił do Kalidorei, oddelegowany do ochrony Telfamby. Jego emocjonalna motywacją prawdopodobnie było poczucie dyshonoru, że nie zginął z towarzyszami w obronie twierdz, ale on najmocniej podnosił kwestię błędów dowodzenia w czasie wojny.
  • na południu walczyło trzech rangatira - Saigo Taharua Waitiri, Hirobumi Te Mauru Takawai i Ito Arikinui Tngawa Waitiri (kobieta). Tu motywacją we wszystkich przypadkach była wrogość wobec Qa, żądanie wojny z nimi. Saigo Taharua ogłaszał, że nie buntuje się przeciwko władzy, ale żąda honorowego postępowania (czyli wojny z Qa). Ito Arikinui podobnie, oboje mocno podnosili sprawę powrotu do Laro ich dawnych ziem, w tym styryjskiej Kavelii, którą Laro utraciło jeszcze za czasów Alta Tavar. Ich działania bardzo mocno wikłały Laro w nowy wielki konflikt przeciwko dwóm sąsiadom naraz. Hirobumi Te niemal wprost głosił bunt przeciw bogom, prawdopodobnie tam wpływ ludzi Swarta był najsilniejszy. Co nie znaczy, że gdzie indziej go nie było.

Reakcja t'antsana

Decyzją nowego władcy wkrótce po zamilknięciu Ikni ogłoszono do publiczne wiadomości każdego Laryjczyka wszystkie tajemnice wojny z Szakalem, treść Zwoju Rozłamu, oraz to, co stało się w czasie rytuału. Informacje te wyjaśniały wiele niezrozumiałych dotychczas wydarzeń, ale nie wszyscy w nie wierzyli, nie usuwało to zresztą fatalnego poczucia chaosu i opuszczenia, jakie stało się powszechne w tamtym czasie.

Członkowie Andhakary, nauczeni tego, jak radzić sobie bez istnienia wspólnoty dusz, z rozkazu t'antsana pomagali i wspierali rodaków na tyle, na ile było to możliwe. W Kalidorei powstały monumenty, upamiętniające tragiczne wydarzenia wojny, niewinne ofiary i walczących bohaterów. Wszystkie decyzje pozwoliły utrzymać Larion jako całość państwa, a bunty nie osiągnęły rozmiarów wojny domowej. Jest to jednak bliskie – walka z własnymi pobratymcami nigdy nie jest łatwa.

Wojownicy regularnej armii Larionu mieli swoje rody i krewnych, nierzadko w szeregach buntowników. Ze względu na długo utrzymywaną tajemnicę wielu nie umiało zrozumieć sensu rozkazów. Ogłoszone sensacje były dla tradycyjnego społeczeństwa wstrząsem, w którym trudno się odnaleźć, a najprostszym odruchem sprzeciwu było żądanie, aby wróciło stare. Nie zawsze przybierało to formę zbrojnego buntu, ale na pewno nie przysparzało entuzjazmu wojownikom strony książęcej. Powszechne jest poczucie utraty, dezorientacji, życia w czasach apokalipsy, najpowszechniejszym powtarzanym sloganem jest "bodaj byli byśmy tych czasów nie dożyli" czy też "lepiej było zginąć z tymi w Kalidorei/na południu".

Udana misja tantsana Altarisa na południu uspokoiła i wygasiła bunt południowych huanów. Huan’tsanem Waitiri został Saigo Taharua Waitiri, zwolennik i sprzymierzeniec Altarisa.

Nowym arcykapłanem odbudowanego Ikni mianowany został Kame Aki Hjen Hopui z huanu Taimate, który zasłynął zwycięską walką z przywódcą buntu, Roimatą. Rozbicie sił starego arcykapłana Ikni dokonano niezwykle ważnego odkrycia - setki zwojów, więżących dusze pojmanych wiele pokoleń wcześniej Laryjczyków. Po tym, jak odkryto powiązania buntowników z ośrodkiem na Felnorze, t’antsan podjął misję do Kelahiran w Styrii i dalej na Felnor, w poszukiwaniu kolejnych dusz, które mogły stanowić zalążek, grunt dla nowego Ikni.

Akcja na Felnorze, w której zabito arcyksięcia Sekhemseta, stała się początkiem dyplomatycznego zgrzytu - tantsan został pojmany, a Felnor zażądał rekompensaty za śmierć jednego ze swoich władców. Ostatecznie po objęciu tronu przez nowego władcę i interwencji Styrii oraz Zakonu Kreacji sytuacja została rozbrojona. Ostatecznie nowe Ikni wzbogaciło się o dusze starożytnych Laryjczyków, które powoli odzyskiwały kontrolę nad świadomością i wspomnieniami. Był to jednocześnie dar i obciążenie - dar wiedzy, ale i obciążenie cierpieniem.

Larion zaangażował się także w próbę mediacji na północy, t'antsan wystąpił z propozycją uczynienia Visnohory neutralną, pod laryjską protekcją, ale ten pomysł nie spotkał się z aprobatą Qasyranu. Tym niemniej nie ustawano w staraniach, aby nie dopuścić do kolejnej wojny.

Po okresie zaangażowania w wydarzenia światowe Larion wycofał się z areny międzynarodowej, skupiając się przede wszystkim na naprawie sytuacji wewnętrznej. Wiele osób zarzucało t’antsanowi, że nieustannie angażuje się w sprawy poza granicami, ryzykuje własnym życiem bardziej niż powinien, odbierając swym ludziom możliwość wykazania się (choć ten ostatni argument wydaje się dziwny, wiązał się ze specyficzną laryjską mentalnością).

Granice kraju pozostawały zamknięte.

Larion konsekwentnie odmówił wpuszczenia zarówno powstańców Theonasa w Ofirze, jak i uciekinierów z terenu Qasyran (w tym wypadku krążyły liczne plotki, że było to tylko stanowisko oficjalne), pomimo tego, że z tym ostatnim Larion miał zamrożone relacje. Co roku stolica wysyłała do Qasyran wezwanie do zrealizowania postanowień traktatu pokojowego. Po powstaniu Kongresu Wolnych Narodów Larion zażądał rozliczenia Qa z podpisanych traktatów. W związku z powyższym, Kompania Nowej Magii podjęła się roli mediatora, otwierając serię spotkań bilateralnych pomiędzy reprezentantami obu krajów.

Sprawy wewnętrzne czyli leczenie ran

W dziesięć lat po utracie Pierwszego Ikni (Tuatahi-Ikni, jak zostało nazwane, w odróżnieniu od istniejącej nowej wspólnoty dusz - Kohiki-Ikni) w Laromation odbyła się wielka uroczystość. W istocie była to forma pogrzebu, wielkiej pożegnalnej ceremonii. Każda z dusz Tuatahi-Ikni była przecież znana z imienia, przodkowie i ukochani zmarli z każdego huanu i każdego rodu.

Uroczystość, nazwana Matua-Haere, czyli Pierwszym Pożegnaniem, rozpoczęła się od celebrowanego rytuału, prowadzonego przez Kame Hopui, Pierwszego Kapłana, w świętym Ahi-Tere-Reinga, w jaskiniach Ana-Rua, skąd uroczyście przyniesiono Święty Ogień. W Wharenui, wielkim marae-ahu w Laromatonie, t’antsan Altaris zainicjował obrzędy, które zmieniły oblicza Domów Przodków w całym Larionie, odtąd bowiem płaskorzeźby i urny tych, którzy odeszli, były zdobione inaczej. Po tym orszak wyruszył na szczyt świętego Uretetei, górującego nad miastem, ku znajdującemu się tam ahi’mataara. Tam Pierwszy Kapłan rozpalił Płomień. Wzdłuż całego łańcucha górskiego, od Telfamby na Północy po Shindaka na południu, zapłonęły, jeden za drugim, strażnicze ognie na szczytach. Ku niebu uniosły się tysiące lampionów, mówiąc światu, że Laryjczycy, pierwszy raz w swoim życiu i w swojej historii, pożegnali swoich zmarłych, którzy odeszli na wieczność.

Po tym powszechnym, narodowym Pożegnaniu, sprawy w Larionie wydawały się wracać powoli na dawne tory. Choć wydawało się, że nic już nie będzie takie jak kiedyś, to w świadomości Laryjczyków nie wszystkie zmiany były złe.

Po tysiącleciach odzyskali braci, z którymi rozdzieliła ich Wojna Rozłamu. Coraz liczniej elfy podziemne pojawiały się w górach, coraz liczniej Laro podróżowali do Irtis’avy i w korytarze Nallari.

W 946 r. w podziemnych salach wielkiej Ahi-Tere-Reinga, w jaskiniach Ana-Rua, odbyło się niezwykle poruszające święto, Wielki Rytuał Pojednania (w języku laryjskim nazwane Tuakana). Wśród wielu świętych obrzędów, odprawionych wówczas, odczytano także Zwój Zakonu Złamanego Kręgu. Choć bóstwa, na których imiona zaklinano go przed wiekami, już dawno opuściły ten świat, to zawarta w Zwoju pamięć i prawda przetrwała jasno, pozwalając obydwu plemionom zrozumieć własną przeszłość.

Rany, nawet najgłębsze, miały szansę się zagoić, Laryjczycy zajęli się więc swoim górskim światem, odcinając się od problemów ludzi.

Sytuacja Obecna

Gdy laryjski ognisty pocisk, wystrzelony z Telfamby, obrócił w popiół materialne ciało Swarta-Szakala, tantsan Larionu nakazał, by uderzyć w gongi we wszystkich marae-ahu, a na wszystkich ahi’mataara zapłonęły ognie, przekazując wzdłuż górskich szczytów najważniejszą wieść - nieprzyjaciel Larionu, zabójca wielu dobrych wojowników, kłamca i zdrajca, zdechł w prochu Ei, jak na to zasłużył. Co ta chwila znaczyła dla samego T’ant’sana Altarisa, któremu Szakal odebrał wszystkich najbliższych - to wiedział tylko on sam.

Dla samego Larionu jednak krytyczny rok 950 nie przyniósł wielkich zmian. Jedynie sama Telfamba odczuła skutki geomantycznego tsunami, tam zniszczenia były spore. Górska kraina nie miała jednak rdzeni minerałowych ani eaformatorów. Odległe wydarzenia przypieczętowały zatem czas pokoju i leczenia ran, czas odzyskanych i odbudowanych więzi.

Państwo i społeczeństwo

Huany i Rody

Społeczność Laro dzieli się na huany – słowo w przybliżeniu oznaczające plemiona – jest ich 6, pokrywają się one mniej więcej z prowincjami państwa. W każdym huan wyszczególnionych jest od 2 do 6 rodów, każdy Laro doskonale zna wszystkie rody i ich historię, a zwłaszcza rody ze swojego pokolenia. Każdy ród i każde huan mają własny typ tatuażu, tj. do głównego znaku huanu dodaje się drobniejszy znak, właściwy dla rodu. Przynależność do rodu i huanu jest jednym z najważniejszych wyznaczników życia, wedle rodów wojownicy pojawiają się na polach bitew, zwierzchnicy rodów (ma'tui) są jednocześnie dowódcami oddziałów (dlatego ma'tui mogą zostać jedynie doświadczeni w boju wojownicy lub osoby obdarzone talentem strategicznym). Laro przedstawia się, podając kolejno imię swoje, imię ojca lub matki (zależnie od tego, które jest dziedzicem rodu), nazwisko rodziny i nazwę rodu lub zamiennie nazwę huanu. Określenie "ród" obejmuje znacznie więcej niż "rodzina", w jednym rodzie więzy pokrewieństwa są często bardzo dalekie lub żadne, ród wywodzi się bowiem od jednego, mitycznego "przodka". Prowincje różnią się też nieco stylem ubierania, akcentem i rodzajem zdobień. Na południu jest popularna oprócz tatuażu także skaryfikacja.

Rody są dość autonomiczne w zarządzaniu swoimi terenami. Jest oczywiście pewien zakres działań politycznych, które przynależą do zwierzchników pokoleń, czyli do hua'tsan, a także do samego t'antsana, jednak część ekonomiczna, zwierzchność sądownicza, edukacja i inne typowo wewnętrzne sprawy są pod zarządem rad starszyzny.

Zasady awansu społecznego u Laro są proste – ponieważ wojna trwa nieustannie, nieustannie też toczone są rytualne pojedynki, zawsze jest okazja do wykazania się umiejętnościami i siłą ducha w walce. Niezależnie od swojego pochodzenia, zamożności czy urody na cenione stanowiska awansują najlepsi wojownicy. Czasem dotyczy to także ludzi o zdolnościach dowódczych, organizacyjnych czy strategicznych, jednak zawsze wiązać się to musi z przymiotami walecznego ducha, nawet jeśli nie idzie w parze z talentem do miecza.

HuanRody
Ahi - ogieńHawaschi, Kodanara, Mishude, Marai-de, Motten
Hakarai - drzewoAndhakara, wygnańcy z innych huanów
Rino – stalWaradatei, Mitune, Koa, Lo’ire, Rouna’kea
Taimate – wodaKiwu, Wakamaturu, Hopui, Rei’we
Takawai – wiatrTawhiri, Mauru, A’koe
Kohatu – kamieńShirawana, Rinoi, Kodewara, Waiherei
Waitiri - gromTengawa, Sai, Taharua

Ahi - Ogień

Ahi jest rodem rozlokowanym głównie na terenie pasma Hiriwa, w okolicach Telfamby, Laromantonu. Ich „stolicą”, czyli pa matua to Akhiren, położony przy rzece Karen. Jest to też huan najliczniejszy. Ahiryjczycy mają zwyczaj związany z ogniem, bowiem gdy przybędą w jakieś nowe miejsce, idą do ogniska, by skinąć głową i powiedzieć „I konei ko ahau” czyli „Oto jestem”. Również przed wyjazdem idą do ognia i mówią „Au mahue ahau” czyli najzwyklejsze „Odchodzę”.

Ahiryjczycy są znani ze swojego obeznania w świecie poza Larionem, w związku ze swoją z reguły otwartą, jak na Laryjczyków naturą. Z Ahi wysyłanych jest najwięcej dyplomatów na obce dwory.

Elfy z tego huanu najczęściej noszą strój złożony z koszuli, szerokiego pasa lub gorsetu oraz ahame, aczkolwiek nie jest powiedziane, że nie mogą się ubierać inaczej. Wolą włosy spięte w kok, a dodatki noszą z różnych metali, przeważnie w jakiś sposób związane z ogniem.

Rino - Stal

Huan Rino rozlokował się głównie w okolicy doliny Ewha Peak i równiny Tarutaru. Jego pa matua to Pohu. Rino ma najczęstsze kontakty z innymi rasami (głównie ludźmi) zaraz po Ahi, są zatem otwarci i nawet zdarza im się mieć przyjaciół wśród rodzaju ludzkiego.

W huanie Rino znajdują się najlepszej jakości złoża żelaza i węgla w całym Larionie, stąd też bierze swoją nazwę. Większość ludności cywilnej zajmuje się górnictwem i hutnictwem na skalę rodzinną (każda ród posiada swój fragment ziemi na którym te materiały wydobywają).

W Pohu mieści się jedyna znana szkoła Pieśni Metalu - Tuhinga o Mua.

Huan ten preferuje tuniki wraz z wąskimi spodniami. Istnieje wśród nich zwyczaj noszenia srebrnych bądź stalowych bransolet przez wolne elfy i elfki.

Rinojczycy jako lud kowalski nie mają konkretnej preferowanej broni, której sztukę opanowują do perfekcji, chociaż wielu z nich nosi przy sobie młoty.

Kohatu - Kamień

Kohatyjczycy mają w zwyczaju ozdabiać swoje domy różnymi wzorami związanymi m.in. z historią Laro. Pa matua Kohatu to Watawara, nazywana też najpiękniejszym miastem lub stolicą sztuki. Od początku Larionu to najczęściej Kohatu było miejscem, z którego wywodzili się najbardziej znani laryjscy artyści - od pieśni i poezji, przez rzeźbiarstwo, kończąc na malarstwie, kaligrafii i dramacie.

Kohatu słynie również z produkcji najsmaczniejszych i najmocniejszych trunków.

Innym ciekawym zwyczajem związanym z tym huanem jest tworzenie naszyjników i wisiorów z gładkich kamieni z wyrytym napisem. Niektóre mogą być zaklęte. Kohatyjczycy dają je jako wyraz uznania, znak wdzięczności czy po prostu uczucia. Kohatu daje te medaliony z tymi napisami tylko w szczególnych sytuacjach! Zwykle noszą je z wyrytym zaklęciem.

Kohatyjczycy zamieszkują centralne góry Larion.

Waitiri - Grom

Waitiri wśród Laro słynie głównie z hodowli koni oraz czasem innej trzody, zatem u nich większość elfów czarnych kupuje wierzchowce. Pomimo wielu obowiązków, Waitirijczycy nie zaniedbują tych związanych z codziennymi treningami i innymi sprawami. Jego pa matuą jest Sutomubare - Dolina Burzy. Miasto to znajduje się między dwoma szczytami.

Jednym z przesądów huanu Waitiri jest uważanie burzy za dobry znak. Poza tym, że dnia następnego przeważnie jest dobra pogoda, burza uważana jest za symbol szczęścia i męstwa. Niektórzy burze, zwłaszcza te niespodziewane, uważają za znak od bogów.

Waitirijczycy ubierają się podobnie do stylu północnego z dodatkami typu rękawice (bez palców też), ozdobne karwasze (głównie na ceremonie, bo w walce mogą się zniszczyć) oraz opaski na włosy i wiele innych, ale nie jest to bardzo popularne. Lubią za to dodawać trochę więcej tatuaży na rękach.

Najbardziej popularnym rodzajem broni w tym huanie jest broń drzewcowa.

Taimate - Woda

Jest to huan znajdujący się najdalej na południu, pomiędzy bagnami Morein i górami Diablimi. Jego pa matua to Narakawa. Na jego terenie znajdują się liczne acz niewielkie źródła, wodospady i jeziora górskie. W porównaniu do reszty Larionu klimat tam jest łagodny, wilgotny i ciepły. Na stromych stokach gór budowane są tarasy, na których uprawia się ryż i herbatę. Te produkty rolne są ich głównym towarem eksportowym do innych huanów.

Południowe rody, a właściwie ich młodzież, raz na jakiś czas organizują coś na kształt igrzysk, gdzie biorą udział w rytualnych pojedynkach i testach sprawnościowych. Zawody są nielegalne i niepopierane przez starszyznę oraz władców, aczkolwiek do tej pory nie udało się ich udaremnić, ani wyłapać organizatorów. Są ściśle tajne, a więc ludzie nie wiedzą o nich niemal nic. Brać mogą udział wszystkie Laro, które nie zdradzą tajemnicy, lecz najczęściej widziane są huany Taimate, Waitiri i o, dziwo, Takawai.

W Taimate istnieje tajna szkoła shinobi nazywana Ingoa, jej uczniami są sieroty lub elfy, które zostały wydziedziczone. Jej dokładne położenie nie jest znane, tak samo jak metody nauczania, a o niej samej krąży wiele legend.

Taimatyjczycy noszą stroje typu kimono. Często zamiast rysunków stosują skaryfikację w tatuażach.

Dużą popularnością w tym huanie cieszy się kama. Traktuje się ją jako broń rytualną w honorowych pojedynkach.

Takawai - Wiatr

Takawai jest raczej odosobnionym huanem z różnymi specyficznymi zwyczajami. Nie przepadają oni zwłaszcza za tłocznymi miastami innych ras, czują się źle w tłumie, za to kochają przebywać i podróżować w kilku-kilkunastoosobowej grupce. Z tego powodu pa matua Takawai - Shindaka - jest w zasadzie trochę większą wioską.

Huan ten żyje w przeważającej większości z polowań. Młodzi Takawaijczycy rozpoczynają naukę łucznictwa w zasadzie tuż po nauczeniu się chodzenia. W związku z tym, Takawaiczycy słyną z bliskości z naturą i nadzwyczajnego spokoju. Zdarza się wśród nich znaleźć druida, a wśród północnych druidów chodzą słuchy o ukrytym legendarnym Kowenie Wiśni leżącym w tym huanie.

Takawaijczycy noszą mieszane stroje północno-południowe, często dodają fragmenty futra do ubrań, pochew na miecze czy kołczanów. Mają też zwyczaj dodania przed klasycznym powitaniem laryjskim ukłonu lub skinięcia głową.

Ulubionym orężem Takawai jest charakterystyczny długi łuk yumi.

Hakarai - Drzewo

W odległych czasach Andhakara był największym, po Motten, rodem huanu ognia - Ahi. Ród ten, posiadał bardzo wyraźne cechy charakterystyczne. Były to między innymi, noszenie ciężkich pancerzy z metalu, częste bywanie poza granicami Larionu oraz przywiązanie, większe niż u innych, do Starych Bogów. Więź z Bogami, jaką odczuwali Andhakaryjczycy, duża część z istot, które ich znały, a nie należały do społeczności Laro, porównywała do połączenia ze wspólnotą Ikni. W rzeczywistości, nie była jednak ona aż tak silna. Dużo członków rodu angażowała się w życie władcy państwa, służąc jako przyboczni dowódców lub doradcy na dworze. Służenie i pomoc głowie państwa, jak i zarządcom prowincji pokazywała pro-monarszą myśl jaka przewodziła niegdyś każdemu członkowi Andhakary.

Na kolejnych stronach kronik historycznych, można dostrzec olbrzymi konflikt jaki wyniknął pomiędzy, o ironio, t’antsan a owym rodem. Podczas napięcia Andhakara była otwarta na elfy, które chciały do niej dołączyć. Jednak, jak większość konfliktów, po latach nastał kres napięcia.

Zgodnie z rozporządzeniem wydanym przez siedemnastego t’antsana - Altarisa, syna Faltorna - Andhakara została nowym, a zarazem najmniej licznym, huanem Księstwa Larion, przyjmując miano Hakarai - Drzewo.

Ze względu na to, że Andhakara ze swojego początkowego składu (to znaczy z elfów połączonych ze sobą więzami krwi, będących rodziną) rozrosła się do organizacji militarnej, do której dołączyły elfy pochodzące również z innych huanów, konieczne było wyodrębnienie konkretnych linii i rodów, aby przeobraziła się w huan. Powstały dwie: tych, którzy urodzili się jako Andhakaryjczycy nazywano Tora oraz tych, który dołączyli, określano jako Kuma. Członków Kuma jest zdecydowanie więcej niż elfów należących do Tora.

Pośród Andhakaryjczyków nierzadkim zjawiskiem jest duma z przynależności do ich huanu. Z tego powodu istnieje zwyczaj przestrzegany w Andhakarze, który nakazuje członkom huanu dodawanie słowa Voel (które można przetłumaczyć jako “pochodzący z”) przed nazwą ich rodów.

Bronią zdecydowanie najpopularniejszą w tej zbiorowości jest nodachi, czyli dłuższa, dwuręczna wersja katany.

Struktura władzy

Prowincją zarządza hua'tsan, prefekt, przywódca huanu. Wraz z nim rządzi rada, złożona z najbardziej zasłużonych. Podobnie rzecz ma się na niższym stopniu – region, przynależny do jednego rodu, zarządzany jest przez ma'tui, ojca/matkę rodu, najstarszego wiekiem i zasługami. Towarzyszy mu rada, do której przynależność to wielki zaszczyt. Za pełnienie funkcji w społeczeństwie nikt nie pobiera żadnych wynagrodzeń, chyba, że społeczność zechce nagrodzić swojego przywódcę za takie czy inne zasługi.

Prawo

Śmiercią "pogardliwą", przez skręcenie karku, karze się tych, którzy splamili godność ikni, zdrajców, tchórzy, dezerterów, tych, którzy porzucili towarzyszy na polu bitwy, pozbawili bez powodu życia rodaka. Za przestępstwa przeciw mieniu lub przeciw obyczajom karze się karami pieniężnymi.

Za występki napaści, pobicia, zabicia obcokrajowca, walki bez zasad, bandytyzmu karze się chłostą lub inną karą sprawiającą ból – zadawaniem ran, ogniem itp. Jeśli Laro splami swoje imię przestępstwem, może zdecydować się na samobójstwo, jednak nigdy nie pozbawi się sam życia. Samobójstwo jest równoznaczne z rzuceniem się na dowolnych w przeważającej liczbie wrogów. Po takiej śmierci godność imienia jest przywracana niezależnie od wcześniejszych przewin.

Zachowanie i usposobienie

Wśród Laro źle widziane są rozhuśtane emocje i wyrazista gestykulacja. Ponieważ każdy gest ma swoje znaczenie, w sytuacjach oficjalnych (w prywatnych w mniejszym stopniu) elfy zachowują się spokojnie i powściągliwie. Mówią mało, poza formułami grzecznościowymi zabierają głos tylko poproszone lub jeśli mają coś ważnego do powiedzenia – nadmierna gadatliwość i szafowanie słowami jest uznawana za niegrzeczną i pogardliwą (na zasadzie "jeśli wciąż mówisz, to mnie nie słuchasz = mnie nie szanujesz"). Obcy wielokrotnie mają problem w towarzystwie Laro, bo zdarza się, że zupełnie przypadkowe gesty są brane za obraźliwe lub wręcz zaczepne.

Laro lubią pieśni i w ogóle muzykę, uważają ją za bardzo znaczącą i ważną formę sztuki. W społecznościach bardzo źle jest widziane chwalenie się swoimi przewagami i zwycięstwami. Jeśli o jakimś czynie nie mówią tatuaże, to aby o nim powiadomić innych, trzeba mieć świadków (mogą to być wrogowie pojmani w niewolę), którzy o tym opowiedzą. Wskazana jest skromność, nawet u największych wojowników, pysznienie się swoimi zwycięstwami uznają za żałosne i niegodne. Natomiast jedną z podstawowych form grzeczności względem drugiej osoby, jest w stosownym momencie przypomnienie jego zwycięstw i osiągnięć. Zwycięstwo w każdej walce jest powodem do chwały i dumy, jednak klęska – o ile sie ją przeżyło i o ile nie wiązała się z niegodnym zachowaniem – nie jest powodem do wstydu. Przegrana jest częścią życia Laro, ponieważ wciąż toczone są rytualne pojedynki, to wciąż ktoś je przegrywa. klęska nie jest powodem do wstydu, a jedynie do wzmożonego treningu i ponownego podjęcia wyzwania. Laro uznają zwycięzcę i oddadzą mu należny hołd, jednak nigdy nie przestają próbować zwyciężyć ponownie.

Życie codzienne

Elfy żyją w wioskach liczących po kilkadziesiąt do kilkuset osób. Większe bywają nieliczne miasta, budowane przy dużych źródłach wody. Drewno jest cennym materiałem, więc tylko bogate domy buduje się z drewna, przeciętnym budulcem jest kamień. Oprócz kowalstwa, a co za tym idzie – handlu bronią z państwami ludzi i krasnoludów, Laro zajmują się uprawą ziemi na stokach gór i w dolinach. Ponieważ nie są to zbyt żyzne ziemie, to utrzymują się tu tylko najmniej wymagające rośliny. \ Laro słyną z mocnej głowy, wytwarzają też wysokoprocentowy alkohol, który nazywają tarija, a który przypomina bardzo aromatyczną wódkę.

Język

Laro posługują się swoistą odmianą języka elfiego, jednak duża część nazewnictwa zwłaszcza związanego ze sferą tradycji jest w dialekcie Larionu. Podobnie jest z pismem, powszechnie używany jest tengwar, jednak litery różnią się od tych, których używają Aenthil, są bardziej kanciaste i dostosowane do rycia w kamieniu i stali. Rytualnym pismem są jednak znaki khoa, forma ideogramów, oznaczających całe pojęcia. Khoa nie używa się do komunikacji, a jedynie do symboliki w sferze sakralnej.

Niektóre pojęcia właściwe dla kultury Laro:

Poi - taniec z ogniem, rozpoczyna się nim większość uroczystości, zwłaszcza związanych z wykonywaniem broni

marae ahu – plac i dom zgromadzeń, centrum każdej osady plemienia. Jeśli w danym rejonie jest więcej osad jednego rodu, marae ahu znajduje się w tej, w której mieszka najwyższy w hierarchii przedstawiciel rodu. Dom marae ahu jest najczęściej z drewna (drewno to dość cenny materiał), wchodzi się do niego po zdjęciu obuwia. Ściany i słupy są rzeźbione w misterne symboliczne wzory, na ścianach natomiast znajdują się płaskorzeźby, które są w istocie symbolicznym zapisem historii rodu. Każdy nowo narodzony zostaje zapisany symbolem na płaskorzeźbie, gdy umiera, dodaje się kolejny symbol. Szczególnie zasłużeni są upamiętniani także malutkimi urnami z prochami (stąd marae to właściwie domy przodków), wmontowanymi w ściany.
Największe marae ahu, Wharenui, znajduje się w Laromatonie, są tam urny wszystkich t'antsan i wszystkich zasłużonych dla Ikni. Nie ma bardziej zaszczytnego miejsca pochówku, sformułowanie "spoczniesz wśród wielkich w Wharenui" jest największym komplementem zarezerwowanym dla naprawdę zasłużonych osób.

ahimete – kuźnia, znajduje się ona przy każdym domostwie, najczęściej jako osobny budynek z kamienia (domy są częściej drewniane, zwłaszcza bogatsze).

akoranga – to plac treningowy, także nieodłączna część każdego gospodarstwa. Na akoranga trenują wszyscy mieszkańcy, obowiązek doskonalenia się w sztuce walki spoczywa na każdym, od zawodowych żołnierzy po każdą gospodynię domową.

ahi tere reinga (miejsce świętego ognia) – podziemne kuźnie rodu lub plemienia, jedne z najświętszych miejsc dla każdego Laro. Tam każdy dorastający młody elf udaje się, aby w świętym ogniu wykuć swój oręż. Często ten święty egzemplarz broni nie jest ani jedynym, ani pierwszym wykonanym, jednak ma szczególne znaczenie. Zależnie od jego jakości jest używany, dopóki wojownik nie wykona lepszego, a jeśli wykona – ten rytualny nosi ze sobą na ceremonie i uroczystości. Ahi-tere-reinga są najczęściej wielkimi podziemnymi kawernami, zdobionymi wiszącymi na ścianach proporcami rodu. Na ścianach, w różnej formie (zależnie od lokalnego zwyczaju), uwiecznia się imiona każdego, kto w tym miejscu wykonywał swoją broń.
Oczywiście ceremonia wykonania pierwszej broni ma swój uświęcony obyczajem przebieg. Nie jest to jedyna uroczystość, która odbywa się w Ahi-tere, w tych świątyniach wykonuje się broń na szczególne okazje, także wyjątkową broń wojenną, obkładaną potężnymi zaklęciami, lub też broń będącą darem dla innego rodu, wzbogacaną zaklęciami przyjaźni i powodzenia.

ahi’mataara - górskie strażnice alarmowe, usytuowane wzdłuż pasm górskich Larionu w miejscach, skąd można obserwować doliny, miasta i szlaki. W ahi’mataara znajdują się także stosy alarmowe, zapalane na wypadek konieczności zaalarmowania stolicy huanu lub nawet kraju.

tawhiri – to rodzaj powitania, które jest częścią obyczaju Laro. Z osobą, którą się zna, lubi, z towarzyszem broni lub dalszym krewnym, znajomym, należy się przywitać, położywszy sobie wzajemnie prawe dłonie na ramionach. Gest ten w swojej symbolice nakazuje tym samym zdjęcie dłoni z rękojeści miecza, co symbolizuje zaufanie. Jeśli osoba, z którą się witasz, jest kimś bliższym, przyjacielem, bratem, rodzicem, do tego samego gestu dołącza się jeszcze zetknięcie czołami. W ten sposób wita się również t'antsan z każdym ze swoich ludzi, a także ma'tui, wodzowie klanów i rodów. Gest ten nie ma żadnego podtekstu erotycznego, osoby, które są parą, witają się zupełnie inaczej - poprzez potarcie się nosami i klasyczny pocałunek.

t'samoko – tatuaż lub ogólnie zdobienie ciała (południowe plemiona stosują także skaryfikację), za jego pomocą oznacza się pochodzenie, przynależność do rodu, ale także z każdym odniesionym zwycięstwem tatuaż się zagęszcza, dodając kolejne linie lub kropki.

Święta i obrzędy

Małżeństwo

Ponieważ jednym z najważniejszych dóbr plemienia jest ród, elfy Laro nie tolerują zdrady małżeńskiej. Osoby, które nie złożyły przysiąg, mają pełną swobodę w wyborze partnerów, jednak po ceremonii połączenia małżonkowie pozostają sobie absolutnie wierni, tyczy to obydwu stron. Nie zdarza się, by między którymiś z rodów istniała taka wrogość, by ich członkowie nie mogli się pobierać. Takie sytuacje, jeśli istnieją, są krótkotrwałe, kończą się najczęściej rytualnymi pojedynkami. Rody są sobie równe.

Bardzo źle jest natomiast widziane łączenie się z osobami spoza Laro. W wyjątkowych przypadkach takie małżeństwa są akceptowane, pod warunkiem wciągnięcia małżonka do swojego rodu na zasadach małżeńskich (nuhiri).

Jeśli dwoje Laro zakłada rodzinę, jedno z nich przechodzi do rodziny tego drugiego. Jest to ten z małżonków, który jest słabszym wojownikiem. Jeśli zdarzy się, że pobiera się dwoje wojowników i nie potrafią zdecydować, które z nich zrezygnuje ze swojej rodziny, wówczas decyduje rytualny pojedynek. Wyjątkiem są sytuacje, gdy jedno z małżonków jest ostatnie w swoim rodzie, wówczas prawo zachowania rodu staje się najważniejsze i to do jego rodu przejdzie to drugie. W małżeństwie zatem zawsze jedno z małżonków jest dziedzicem rodu (tauranga), a drugie – pod opieką rodu, gościem (nuhiri, co oczywiście nie stanowi żadnej ujmy ani obrazy). Nuhiri zachowuje prawo do części majątku swojego dawnego rodu (jest to niewielka część, coś w rodzaju posagu), w przypadku śmierci małżonka przejmuje wszystkie jego prawa i obowiązki w rodzie. Dziecko może dziedziczyć po nuhiri połowę należnego spadku. Istniały wyjątkowe przypadki przejścia do rodu swojego nuhiri, ale były to sytuacje naprawdę skomplikowane i rzadkie.

Prawo powrotu

Są jednak takie osoby, które z samotnością muszą się pogodzić. To te elfy, które wybierają drogę poza Ikni. Odejście od plemienia nie jest bynajmniej równoznaczne z oddaleniem się, wyjazdem czy nawet mieszkaniem poza Laro. Podstawową rzeczą, która definiuje Laro, jest życie dla społeczności. Są wojownicy Laro, którzy z rozkazu t'antsan służą np. przy obcych dworach, dyplomaci, wysłannicy, handlarze bronią – wszyscy oni wyjeżdżają, pozostając jednak w społeczności. Ten, kto wyłącza się ze społeczności, zaprzestaje służenia jej sprawom, zaprzestaje osobistych obrzędów, które pozwalają na łączność mentalną z kapłanami Ikni i swoimi bliskimi, zaprzestaje też przestrzegania zasad społeczności.

Elfy Laro, które wybrały drogę poza Ikni, są skazane na dojmujące, nieznane żadnej innej nacji poczucie osamotnienia. Choć najczęściej charakteryzują się żelazną psychiką, mimo to nierzadko popadają w depresje, permanentne poczucie smutku i wyobcowania w każdej społeczności, do której próbują dołączyć (bo żadna społeczność nie będzie w stanie stworzyć więzi, jaka łączy Laro, dla Laro zawsze więc każdy inny kontakt poza swoją społecznością będzie pozbawiony tej mentalnej części).

Elfy, które odeszły, ale chcą wrócić do Ikni, mają taką możliwość. Trudny, ale wykonalny rytuał entulessea częściowo powtarza ceremonię andovea, ale wiąże się z bolesnymi obrzędami oczyszczania, poświęcenia, siły woli. W jego skład wchodzą rozmaite próby wytrzymałości, jak np. wielogodzinne stanie w pozycji nieruchomej na zimnie (aż do omdlenia), wznoszenie gołymi rękami kamiennych postumentów pokutnych, przyjęcie ciosu od każdego godnego członka rodu (jest ich zazwyczaj około dwudziestu), przecięcie nożem tatuażu rodowego i zastąpienie go nowym, wykonanie prac związanych z pozyskiwaniem darów natury (zebranie plonu z własnoręcznie przygotowanej ziemi, pozyskanie miodu z barci, upolowanie zwierzęcia itp), które następnie wręczane będą każdej rodzinie swojego rodu jako prośba o wybaczenie, ostatecznie wreszcie – połamanie na części swojej broni, której szczątki wrzucane są do rozpadlin w wulkanach, i na sam koniec wykonanie nowej broni i uzyskanie wybaczenia swojego rodu.

Święta

Oprócz uroczystości okazjonalnych, takich jak zaślubiny, andovea czy narodziny potomka, mieszkańcom Laro towarzyszą inne okazje do świętowania.

  • ahi-nare - święto ognia, wygasza się wtedy paleniska w kuźniach domowych, ludzie uczestniczą we wspólnych śpiewach w ahi-tere-reinga i w specjalnych lampionach zanoszą do swoich palenisk święty ogień. Uroczystościom towarzyszą pochody tancerzy poi oraz wybuchy "ogniowych kwiatów" na niebie. Święto ognia przypada raz na loa, natomiast małe uroczystości o podobnym charakterze odbywają się po każdym przesileniu (dokładne daty wyznaczają układy konstelacji gwiazd)
  • święto kohiti -dosł. wzejście gwiazdy, rozpoczyna się wraz z pojawieniem się jedynej w czasie loa koniunkcji dwóch planet. Światło tego dnia pozwala na wzmocnienie określonych zabiegów magicznych. To bardzo tajemnicze święto, ludzie zbierają się w ciemnościach, wędrując na szczyty gór przy świetle bladych latarni. Mistrzowie (częściej mistrzynie) ceremonii śpiewają długie zawodzące, transowe pieśni aż do pierwszych promieni wschodzącego słońca. To święto wspólnoty, tego dnia, raz na loa, moc Ikni jest największa. Nigdy nikt spoza Laro nie widział na oczy tych obrzędów.
  • wai - święto pieśni, wyjątkowe pieśni Laro są jednym z bardzo typowych elementów wszelkich świąt i uroczystości, ale jest również osobne święto, które jest dedykowane pieśniom wai. Przyjmuje się na nie jedną noc w roku (słonecznym, czyli dość często, 50 razy w ciągu loa), kiedy księżyc jest w odpowiedniej fazie (w pełni) i na tle księżyca widać koniunkcję planety Undomiel (tzw. Gwiazda Wieczorna). Jest to wesołe święto, z lekkim zabarwieniem sentymentalnym, elfy gromadzą się albo w marae ahu, albo w różnych miejscach, związanych z przeszłością, np. na miejscach dawnych bitew. Tam śpiewa się pieśni o bohaterach lub snuje historie o odległej przeszłości. Czasem też odprawia się mistyczne tańce wojowników.
  • święto równonocy - także raz w ciągu roku słonecznego, w czasie wiosennej równonocy odbywa się typowe dla wszystkich plemion elfów święto, nazywane różnie w różnych językach. W licznych świątyniach odbywają się uroczystości, na które zapraszani są (w przypadku Laro w każdym razie) niezaślubieni przedstawiciele największych rodów. Spędzają oni noc z kapłanami i kapłankami Ikni, często również obrzędy odprawia się łącznie, z udziałem kapłanów wszystkich plemion elfów. Ostatnie takie wspólno-plemienne święto miało miejsce ponad loa temu, w 16 roku 131 loa. Wkrótce po tym nastąpił kataklizm i upadły Morque Ando, zaś między Laro i Aenthil wybuchła bratobójcza wojna.

Śmierć i pogrzeb

Prócz narodzin, zaślubin i dorastania świętuje się oczywiście wszelkie zwycięstwa, odbywa parady na cześć bohaterskich zasłużonych wodzów i bohaterów. Przede wszystkim jednak oddaje się im cześć w formie pogrzebu. Pogrzeby odbywają się zawsze wraz z zachodem słońca, ciało poległego (bo to najczęstsza śmierć wśród Laro) malowane jest wzorami, które umożliwią mu przejście- malowana jest historia jego życia i czynów za pomocą starożytnych znaków, aby przodkowie pod drugiej stronie go rozpoznali.

Jest to uroczystość smutna, pomimo silnego akcentu położonego na swoistą nieśmiertelność (skoro odchodzi do Ikni, to nie znika na wieczność), z powodu konieczności rozłączenia się i utraty pojedynczej osobowości, która teraz roztopi się w całości ducha plemienia. Ciało jest palone na wysokich wieżach z drewna i węgla drzewnego, a zebrane ze stosu prochy przechowywane są w urnach w domach umarłych lub w marae ahu.

Ikni, Wspólnota

Ikni nie jest bogiem. Nie jest w ogóle jednoosobowym bytem, to forma zbiorowej duszy całego ludu Laro, do której należą żywi i martwi Laryjczycy. Elfy należące do Wspólnoty odczuwają niezrozumiałą dla innych istot więź ze swoimi pobratymcami, nazywaną przez nie Iko. Po śmierci dusze Laro zamiast odchodzić “we Mgły”, łączą się w Ikni, w której mogą służyć radą i wspierać swoją mocą członków Wspólnoty. Im dłużej Przodek przebywa we Wspólnocie, tym trudniej się z nimi porozumieć. Można to porównać do kropli wody, wpadającej do studni, która w trakcie lotu kształtuje się a po zderzeniu z taflą, dołącza do czegoś większego.

Jedna ze świętych Ksiąg Pokoleń mówi: "Jeśli każdy z nas jest olejem (chodzi o eteryczny olej zapachowy, używany w domach i świątyniach, lekko halucynogenny, rozlewany do małych fiolek), powołanym z rake (duży dzban), by oddać światu swoją wartość i uczynić go lepszym, to każdy z nas wróci do rake już nie ten sam, choć ten sam, połączy się z resztą, bo nie da się oddzielić, gdzie zaczyna się ja, a kończy my, tak jak po wlaniu oleju do rake nie rozróżnisz tego, co wlałeś od tego co było. Gdy nowe życie się rodzi, to jak nowy olej w misce, by dać światu nową opowieść, ale wciąż tym samym jest, co wszyscy, i tam, gdzie wszyscy powróci."

Elfy Laro nie muszą zresztą tłumaczyć sobie znaczenia słowa Ikni. Każde rodzące się dziecko od chwili narodzin odczuwa mentalną obecność innych. Proste psioniczne zaklęcia używane są przez matki do uspokajania niemowląt, rodzice przekazują mentalnie swoje wsparcie dzieciom na każdym etapie dzieciństwa. Kapłani Ikni w świątyniach podczas transowych modlitw wspierają psychicznie wszystkich swoich ludzi nieustannie. Każdy Laro w każdym momencie swojego życia odczuwa więc obecność innych, ich opiekę, towarzystwo i wsparcie.

Ikni jest wykorzystywane w różnych aspektach życia. Od usypiania niemowląt przez ich matki, aż po dowódców wydających rozkazy wojownikom podczas bitew. Jedynie nieliczni Kapłani Ikni wiedzą jak wiele mocy mają w sobie Przodkowie.

Wyjątkowym momentem jest andovea, ceremonia wejścia w dorosłość (słowo z elfickiego, oznacza bramę do dorosłości). Obchody andovea trwają około roku (słonecznego), zaczynają się od rozmaitych obrzędów, przygotowań i medytacji, a najważniejszą częścią jest samotna wyprawa, zależnie od miejsca zamieszkania albo na jeden z górskich płaskowyżów, albo na pustynię, albo w podziemne korytarze. Podczas andovea młodemu elfowi nie towarzyszy żadna modlitwa ani mentalne zaklęcie. Pozostaje zupełnie sam. To czas medytacji, zrozumienia siebie, zrozumienia swoich celów, rozpoznania symboli (towarzysząca wyprawie głodówka najczęściej wiąże się z halucynacjami), a także przetrwania na granicy wytrzymałości organizmu. Jest to dla wielu elfów najbardziej dojmujące przeżycie, które wspominają do końca swoich dni jako najbardziej przerażające, właśnie ze względu na dojmującą, wyjątkową dla Laro samotność. (częścią obchodów andovea jest również zejście do ahi-tere-reinga celem wykonania swojej osobistej broni, a także wykonanie pierwszego t'samoko )

Prawo honorowe / Prawo Przodków (Idaina Senzo)

Elf pragnący kroczyć ścieżką honoru i prawości w zgodzie z Przodkami, winien jest bezwzględnie przestrzegać poniższych zasad.

  • Szanuj przeciwnika jeśli na to zasługuje.
  • Oddawaj cześć Przodkom i tradycji.
  • Dbaj o dobre imię rodu, huanu i całego Larionu.
  • Dotrzymuj danego słowa.
  • Doskonal swoje umiejętności, nie ograniczaj się tylko do sztuki walki.
  • Póki masz siłę trzymać miecz, nie poddawaj się.
  • Zawsze bądź gotowy na śmierć.
  • Bądź wierny przełożonym, wykonuj rozkazy.

Jeśli złamiesz któreś z praw kodeksu, lecz pragniesz powrócić na ścieżki prawości, oddaj się pokucie, medytacji i rozmowie z przodkami. Gdy stracisz honor całkowicie, jedynym rozwiązaniem jest odkupienie poprzez śmierć w walce.

Zagrożenie

Ikni przez pokolenia było absolutną podstawą społeczności Laro. Wszystko to stanęło pod znakiem zapytania, gdy do najwyższych kręgów władzy w Laro dotarła wiedza ze Zwoju Złamanego Kręgu. Zwój, ukradziony z podziemnego miasta Irthis'ava, zawierał wiedzę o przyczynach Rozłamu między Podziemnymi i górskimi elfami. Tą przyczyną było Ikni. Wspólnota dusz i umysłów została u zarania dziejów Laro powołana dzięki mocy bóstwa, Pana Ciemności, syna Równowagi, brata Światłości. Swarta. Tego samego, który po odejściu bogów objawił się jako Szakal. Ikni, i całe Laro, było o włos od stania się narzędziem Szakala. Zwój Złamanego Kręgu zawierał także Ostatnie Słowo – to, co dzieliło go od zawładnięcia wolą i umysłami elfów Laro. Póki co znajdował się pod opieką podziemnych elfów. Po śmierci Savry przed nowym t'antsanem stało więc olbrzymie zadanie – uratowania swoich rodaków poniekąd przed nimi samymi.

Mutunga-o te-Ikni - Koniec Ikni

W trakcie rytuału w Bibractborgu dokonało się wydarzenie bodaj najważniejsze w ostatnich stuleciach istnienia Larionu – wszystkie dusze, zgromadzone w Ikni, podlegającym wpływowi Swarta Szakala, zostały "uwolnione", odeszły na zawsze od świata żywych. Tym samym Ikni zamilkło. Konkretniej zamilkli przodkowie, samo Ikni zostało oczyszczone, ale całe pokolenia, które dotychczas wspierały żywych w trudnościach, zniknęły.


"Ma ktoś goblińskie ustrojstwo?"

Jeśli masz jakieś pytania, skontaktuj się z nami na

info@silberberg.pl